Do hali przylotów stołecznego lotniska biało-czerwoni wchodzili ze spuszczonymi głowami. - Jesteśmy zawiedzeni, ale myślę, że czas na prawdziwą ocenę tych mistrzostw przyjdzie dopiero później - przyznaje Jurecki, który podczas hiszpańskiego turnieju był jednym z niewielu jasnych punktów drużyny Michaela Bieglera.
Jak nasz obrotowy ocenia mecz z Węgrami, który zadecydował o odpadnięciu Polaków z walki o medal mistrzostw świata? - Przed przerwą wszystko wyglądało nieźle, później jednak stanęliśmy w obronie, a rywali zdobył kilka łatwych bramek z kontrataku. W drugiej połowie nie funkcjonowały zarówno nasze tyły, jak i ofensywa - nie kryje gracz Magdeburga.
Turniej w wykonaniu biało-czerwonych nie był jednak tak zły, jak wskazuje na to końcowy wynik. - Mieliśmy mecze lepsze i gorsze. W grze pojawiały się przestoje, były momenty w których w ataku nie wszystko wychodziło, ale generalnie nie wyglądało to wszystko tak źle. Pokazały to spotkania z Serbami i Słoweńcami - podkreśla Jurecki.
Doświadczony zawodnik zwraca także uwagę na to, że z Węgrami Polacy mierzyli się raptem kilkanaście dni wcześniej, podczas towarzyskiego Turnieju Noworocznego. - Tamten mecz pokazał, że mamy wszystko opanowane, a w trakcie mistrzostw najwyraźniej nie udźwignęliśmy presji - mówi reprezentant Polski. - Co dalej? Teraz mam parę dni wolnego, jadę do klubu. Co do kadry, to pozostaje nam czekać, jakie decyzje podejmie trener.