Kamil Kołsut: Jaka atmosfera panowała w samolocie do Warszawy? Zdołaliście się już otrząsnąć po porażce z Węgrami, czy wciąż w was to siedzi?
Michał Kubisztal: Na pewno gdzieś w głowach takie wydarzenie zostaje. Pożegnanie się z mistrzostwami świata w takim stylu i w takich okolicznościach nie jest najciekawsze. Każdy z nas liczył na nieco więcej, ale Węgrzy obnażyli nasze słabości i teraz trzeba wziąć się mocno do roboty, aby odrobić to, co straciliśmy.
Udało się wam dojść wspólnymi siłami do tego, jakie były przyczyny porażki z Madziarami?
- Sami do końca tak naprawdę nie jesteśmy pewni, co się stało...
Problem tkwił w głowach?
- Trochę nas to przerosło, bo chyba przed spotkaniem z Węgrami wszyscy uwierzyli w to, że ten mecz sam się wygra. Głowami byliśmy już przy starciu z Danią, a wcześniej trzeba było jeszcze rozstrzygnąć inną konfrontację. Wydaje mi się, że to było decydujące.
Duży wpływ na waszą postawę w decydującym meczu miało to, że przed turniejem nie poświęciliście zbyt wiele czasu na szlifowanie gry ofensywnej? Wydaje się, że było to widać przede wszystkim przy szybkich atakach, których po prostu baliście się wyprowadzać.
- Ciężko powiedzieć. Czas na analizę przyjdzie na pewno na najbliższym zgrupowaniu, wówczas pomyślimy o tym poważnie. Na razie musimy usiąść, ochłonąć i na spokojnie popatrzeć na to wszystko z boku. Na gorąco łatwo jest rzucać hasłami i oskarżać, że coś było złe, a coś było dobre. To można zrobić zawsze. Najlepiej będzie więc zastanowić się nad błędami później, bez emocji.
Co po meczu z Węgrami powiedział wam Michael Biegler?
- On sam dobrze nie wiedział, co tak naprawdę stało się z zespołem. Z Węgrami pierwszy raz widział nas w takiej formie. Wiadomo, że na każdym turnieju zdarza się jakiś słabszy mecz i szkoda, że nam przytrafił się on w walce o ćwierćfinał. Dawniej była druga grupa, można było odrobić straty, a w Hiszpanii na powtórki nie było niestety czasu.
Który mecz był bliższy prawdy o tej kadrze: ten z Serbami, czy ten z Węgrami?
- Wierzę, że ten pierwszy. Z Serbami pokazaliśmy, że jako zespół stać nas na walkę na naprawdę dobrym poziomie. Spotkanie z Węgrami kompletnie nam nie wyszło. Po prostu czasem są takie dni i są takie spotkania, w których cokolwiek by się nie chciało zrobić, to i tak nie wychodzi.
Co będzie dalej z tą drużyną, szykują się jakieś zmiany? Na razie wiemy jedynie, że z gry w biało-czerwonych barwach definitywnie zrezygnował Marcin Lijewski.
- Myślę, że większość zawodników zostanie i będzie dalej walczyła, choć wszystko tak naprawdę zależeć będzie od wizji trenera. Selekcjoner będzie starał się powoli odmładzać drużynę, więc gdzieś powoli pewne nazwiska będą znikać. To normalna kolej rzeczy. Na razie musimy jednak poczekać na decyzje szkoleniowca, bo on na pewno też chce sobie usiąść i na spokojnie to przeanalizować.
Na koniec powiedz, kto twoim zdaniem zagra w finale mistrzostw świata?
- Chciałem zobaczyć mecz Dania - Chorwacja, ale oni zagrają ze sobą już wcześniej. Myślę, że Hiszpanie w walce o złoto mogą sporo namieszać.
Nie rozumiecie ,że ma MŚ grał zespół narodowy . Nie Wisła czy Vive.
Drużyna zagrała 6 spotkań .
Wzyscy mieli hustawkę formy z wyjątkiem B. Jure Czytaj całość