- O rezygnacji z występów w kadrze myślałem już przed mundialem. Występowałem w niej od 2004 roku. Przy okazji kilku turniejów słuszność mojej obecności w drużynie narodowej była podważana. Myślę jednak, że dołożyłem swoją cegiełkę do wszystkiego, co udało mi się wraz z kolegami osiągnąć, mimo że ilość czasu jaką spędzałem na boisku, nie do końca mnie satysfakcjonowała - mówi 37-letni Daouda Karaboue, który na najważniejszych imprezach był zmiennikiem legendy francuskiej bramki Thierry'ego Omeyera. Na podobny krok jak Karaboue zdecydował się wieloletni filar francuskiej obrony Didier Dinart, przywdziewający "trójkolorowe" barwy od 1996 roku.
Mimo niemal 36 lat na karku, odwrotną decyzję odnośnie swojej reprezentacyjnej przyszłości podjął rozgrywający Jerome Fernandez. Wierzy on, że "Les Blues" mogą powrócić na właściwe tory w przeciągu 2-3 lat, a może nawet już na Mistrzostwach Europy 2014 w Danii. Tłumaczy także, że od teraz w reprezentacji chce wypełniać rolę "starszego brata" dla graczy młodego pokolenia. - Jeśli wszystkie filary zrezygnują z występów w tym samym czasie, ciężko będzie nawiązać nam do sukcesów z przeszłości. Nadal pozostaję więc do dyspozycji trenera i nie odrzucę powołania, jeśli takowe otrzymam - zaznacza Fernandez.
Dwa ogniwa odchodzą, Fernandez zostaje
Po nieudanych dla Francuzów hiszpańskich mistrzostwach świata niektórzy gracze ze "złotego" pokolenia postanowili zakończyć swoją przygodę z reprezentacją.
Źródło artykułu: