Paczkowski, Szpera czy Jurkiewicz? Kto zagra ze Szwecją?

Pod nieobecność Krzysztofa Lijewskiego obsada prawego rozegrania w czwartkowym meczu ze Szwedami pozostaje sporym problemem Michaela Bieglera. Na kogo postawi selekcjoner reprezentacji Polski?

Maciej Wojs
Maciej Wojs
Jak informowaliśmy już w piątek, młodszy "Lijek" opuścił zgrupowanie kadry z powodu problemów zdrowotnych. - Kolano zaczęło mi dolegać coraz bardziej. Spotkałem się z trenerem już na początku zgrupowania i uzgodniliśmy, że lepiej będzie, jak kilka dni odpocznę - wyjaśniał rozgrywający Vive Targów.

Nieobecność Lijewskiego połączona z zakończeniem reprezentacyjnej kariery przez jego starszego brata, Marcina, sprawiła, iż ziścił się najczarniejszy sen dręczący sympatyków szczypiorniaka w Polsce dotyczący obsady prawego rozegrania. O ile duet braci Lijewskich zapewniał nam od lat jedną z najsilniejszych prawych połówek na świecie, to ich zastępców, w skrócie ujmując, nie widać.

Biegler na zgrupowaniu kadry w Cetniewie przyglądał się trójce prawych rozgrywających - Pawłowi Paczkowskiemu, Markowi Szperze i Mateuszowi Zarembie. Do Szwecji "Beagle" zdecydował się jednak wziąć dwóch pierwszych, zostawiając sobie jeszcze jedną alternatywę w postaci powołanego nominalnego lewego rozgrywającego Mariusza Jurkiewicza. Który z nich wybiegnie w pierwszym składzie w czwartkowy wieczór?
Patrząc wyłącznie na ligowe statystyki faworytem do miejsca w siódemce byłby Szpera. Rozgrywający Tauron Stali Mielec w tegorocznych rozgrywkach zdobył 87 bramek w 21 meczach, dzięki czemu uplasował się w pierwszej dwudziestce klasyfikacji strzelców sezonu zasadniczego PGNiG Superligi. Statystyki argumentem są jednak irracjonalnym - ciężko bowiem porównać bramki zdobywane przez Szperę do trafień Jurkiewicza w Lidze Mistrzów czy hiszpańskiej Liga Asobal.

Mimo, iż występujący nominalnie na lewej połówce Jurkiewicz do gry po kontuzji dłoni powrócił zaledwie trzy tygodnie temu, to na chwilę obecną wydaje się faworytem do miejsca w pierwszym składzie biało-czerwonych. Występ na prawym rozegraniu nie będzie dla "Kaczki" nowością - z powodzeniem grał na tej pozycji m.in. podczas ME 2012, gdzie Polacy także mierzyli się ze Szwedami. Jurkiewicz ponadto jako jeden z liderów formacji defensywnej nie będzie musiał tracić czasu na zmianę, co byłoby konieczne gdyby do ataku wchodził Szpera.

Inaczej natomiast wygląda sprawa Paczkowskiego. W rozgrywającym Orlen Wisły od dwóch lat upatruje się nadzieję polskiego szczypiorniaka i lekarstwo na problemy z obsadą prawej połówki. Choć od debiutu na parkietach PGNiG Superligi przed dwoma laty jego kariera nie nabrała zbyt dużego rozpędu, to sam zawodnik zrobił postępy w grze, widoczne zwłaszcza w tegorocznych występach. Mimo, iż często zawodzi go jeszcze skuteczność, to "Paczas" dobrze współpracuje z obrotowym i skrzydłowym, a pod tym względem wypada lepiej na tle zarówno Jurkiewicza, jak i Szpery.

Żaden z wymienionych trzech zawodników problemów kadry z obsadą prawej połówki nie rozwiąże ani w czwartkowy wieczór, ani w przeciągu najbliższego roku. Każdy z nich w porównaniu z młodszym Lijewskim jest o klasę (Jurkiewicz) lub dwie gorszy, a ponadto doświadczenie międzynarodowe Szpery czy Paczkowskiego jest nieporównywalnie mniejsze. Patrząc w perspektywie ME 2016 warto jednak, by swą szansę otrzymał zwłaszcza płocki rozgrywający. To już jednak zależeć będzie jedynie od trenera Bieglera i tego, czy Niemiec będzie chciał w Szwecji wygrać, czy pomóc nowym zawodnikom zdobyć doświadczenie.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×