Takich emocji i tak grających szczypiornistek KSS-u, kieleccy kibice dawno nie oglądali. Choć wszyscy liczyli na dobre spotkanie z mistrzyniami Polski, to chyba mało kto spodziewał się, że podopieczne Pawła Tetelewskiego będą w stanie pokonać Vistal i doprowadzić do trzeciego pojedynku.
Już sam początek meczu zapowiadał wielkie emocje. KSS imponował szczelną defensywą, wyprowadzając szybkie kontry. Duża w tym zasługa kieleckiej bramkarki Iwony Staś, która w całym spotkaniu spisywała się znakomicie. Już po 5 minutach gospodynie prowadziły 2:0. Gdynianki dość szybko zdołały przeorganizować grę, wymuszając na rywalkach proste błędy. W 9. minucie Patrycja Królikowska doprowadziła w końcu do remisu (3:3), a chwilę później Vistal za sprawą swojej najskuteczniejszej zawodniczki Katarzyny Koniuszaniec, objął pierwsze prowadzenie (4:3). Po kwadransie meczu trener Paweł Tetelewski poprosił o czas. Jego zawodniczki zupełnie straciły skuteczność w ataku i popełniały zbyt wiele błędów. Nie pozwoliły jednak rywalkom uzyskać większej przewagi. Największe problemy sprawiały im rzuty z drugiej linii w wykonaniu Aleksandry Zych.
W 24.minucie na tablicy świetlnej znów był remis (9:9). Kielczanki wróciły na właściwe tory i z każdą minutą rozkręcały się coraz bardziej. W ataku prym wiodły Kamila Skrzyniarz i Honorata Syncerz, które w całym meczu rzuciły po 11 bramek! Niezwykle emocjonujące były końcowe minuty pierwszej połowy. Uskrzydlone kielczanki popisywały się znakomitymi zagraniami i ostatecznie po 30 minutach prowadziły 16:14.
Przez większą część drugiej połowy obraz gry nie uległ wielkiej zmianie, na parkiecie wciąż toczyła się walka "gol za gol", a KSS utrzymywał skromną przewagę. W 35. minucie sięgnęła ona trzech bramek (19:16). Wciąż znakomicie prezentowała się Honorata Syncerz, której rzuty z drugiej linii wywoływały euforię na trybunach. Lekki kryzys i tym razem nie ominął jednak gospodyń, ale znów nie pozwoliły one podopiecznym Jensa Steffensena przejąć inicjatywy. W 56. minucie wciąż utrzymywał się wynik remisowy (28:28).
To co zdarzyło się w ostatnich fragmentach meczu przeszło najśmielsze oczekiwania kibiców. Kielczanki objęły dwubramkowe prowadzenie (30:28) i były bardzo bliskie wygrania zawodów w regulaminowym czasie gry. Na ich nieszczęście mistrzynie Polski wykazały się w tym momencie większym doświadczeniem, wytrzymały wojnę nerwów i zdołały najpierw doprowadzić remisu, a na minutę przed końcem, to one miały o jedno trafienie więcej (30:31). W tym momencie o czas ponownie poprosił trener KSS-u. Na zegarze była 59 minuta i 18 sekunda. Kielczanki niemal do końcowej syreny wstrzymywały się z oddaniem rzutu, a gol na wagę remisu zdobyła w ostatniej chwili Kinga Lalewicz.
Do wyłonienia zwycięscy potrzebne było dodatkowe 10 minut. Pierwszą połowę wygrały kielczanki (33:32), choć z obu stron zmęczenie było ogromne, przez co mnożyły się proste błędy. Po zmianie stron na parkiecie kibice obserwowali to co kochają najbardziej - walkę o każda piłkę. Najpierw trafienie na 33:33 zdobyła Patrycja Kulwińska, ale wynik końcowy ustaliła Kinga Lalewicz i to KSS Kielce niespodziewanie wygrały drugi mecz ćwierćfinałowy. Rywalizacja przeniesie się więc ponownie do Trójmiasta.
KSS Kielce - Vistal Łączpol Gdynia 34:33 (31:31, 16:14)
KSS: Staś - Syncerz 11 (1), Grzesik 1, Lalewicz 7, Młynarczyk, Kot, Paszowska 4, Skrzyniarz 11 (3), Nowak, Olszowa, Woźniak.
Kary: 0 minut
Karne: 4/5
Vistal: Gapska, Kowalczyk - Kalska 4, Królikowska 1, Krnić 1, Pawłowska 2, Zych 5, Duran 4, Koniuszaniec 7 (3), Kulwińska 5, Andrzejewska 4, Kozłowska, Białek, Ziemienowicz.
Kary: 4 minuty (Kalska, Zych)
Karne: 3/3
Sędziowie: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Widzów: 350