W drugim meczu obu zespołów kielczanie chcieli powtórzyć wyczyn z sobotniego pojedynku i po raz kolejny pokonać Orlen Wisłę Płock. Ponad cztery tysiące kibiców zgromadzonych w hali Legionów nie dopuszczało do siebie innego scenariusza. Podopieczni Krzysztofa Kisiela mieli jednak inne plany. Liczyli, że tym razem uda im się zaskoczyć gospodarzy.
Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla płocczan, którzy po sześciu minutach prowadzili już 3:1. Goście wyszli na parkiet bardzo skoncentrowani, a długo przygotowywane ataki pozycyjne skutecznie zamieniali na bramki. Zaniepokojony trener Bogdan Wenta już w 7. minucie zmuszony był poprosić o przerwę i przekazać swoim graczom kilka uwag. Niewiele to jednak pomogło, bo po dziesięciu minutach, kiedy dwa trafienia z rzędu zaliczył Ivan Nikcević, Nafciarze objęli czterobramkowe prowadzenie (7:3). Mistrzowie Polski mieli spore kłopoty z zatrzymaniem skutecznie grających płocczan, a sami nie mogli znaleźć sposobu na defensywę gości.
Dopiero po kwadransie meczu kielczanie złapali wiatr w żagle. Kiedy dwaj zawodnicy rywali - Ivan Nikcević i Michał Kubisztal - powędrowali na ławkę kar, gola kontaktowego dla gospodarzy zdobył po szybkim kontrataku Manuel Strlek. Ten sam zawodnik w 16. minucie najpierw wyrównał stan meczu, a w kolejnej akcji wyprowadził Vive na pierwsze prowadzenie (9:8). Tym razem to szkoleniowiec gości musiał poprosić o przerwę. Jednak ostatnie minuty pierwszej połowy należały do żółto-biało-niebieskich, którzy dzięki skuteczności rozgrywających - Denisa Bunticia, Grzegorza Tkaczyka i Michała Jureckiego, schodzili na przerwę z przewagą trzech goli (17:14).
Po zmianie stron od początku inicjatywę przejęli gospodarze i kiedy w 35. minucie było już 21:15, trener Krzysztof Kisiel musiał ponownie poprosić o czas. Kielczanie znakomicie radzili sobie w defensywie i wyprowadzali błyskawiczne kontrataki. Te na bramki zamieniali następnie skrzydłowi - Ivan Cupić i świetnie dysponowany Manuel Strlek. Przez dziesięć minut drugiej części meczu, płocczanie zdołali rzucić zaledwie jednego gola. Stracili ich w tym czasie aż sześć. Nawet przy rzucie karnym, najpierw Valentin Ghionea, a potem również Kamil Syprzak, nie byli w stanie pokonać bohatera pierwszego meczu, Sławomira Szmala.
Z każdą minutą przewaga mistrzów Polski była coraz bardziej wyraźna. Na kwadrans przed końcem spotkania Vive prowadziło 26:18. Wysoka i aktywna kielecka obrona stanowiła dla przyjezdnych zaporę nie do przejścia. W tym momencie stało się jasne, że gospodarze już tego meczu nie przegrają. Ostatecznie Vive Targi Kielce pokonało Orlen Wisłę Płock 36:25. W rywalizacji do trzech zwycięstw obrońcy tytułu prowadzą już 2:0. Trzecie i ewentualnie czwarte spotkanie rozegrane zostaną w Płocku odpowiednio 24 i 25 maja. Gdyby Nafciarzom udało się odrobić straty, wówczas rywalizacja wróci do Kielc (29.05), ale jedna wygrana Vive da tytuł mistrzowski szczypiornistom ze świętokrzyskiego.
Vive Targi Kielce - Orlen Wisła Płock 36:25 (17:14)
Vive Targi: Losert, Szmal - Cupić 6 (2), Lijewski 2, Jurecki 7, Jachlewski 1, Stojković 2 (1), Musa 2, Rosiński 1, Strlek 7, Zorman, Bielecki, Buntić 2, Grabarczyk, Olafsson, Tkaczyk 6.
Kary: 12 minut
Karne: 3/3
Orlen Wisła: Wichary, Sego - Kubisztal 4, Ghionea 2 (2), Wiśniewski 5, Nenadić 2, Toromanović, Kavas 1, Nikcević 2, Spanne 3, Syprzak 3, Chrapkowski, Eklemović 3, Twardo.
Kary: 8 minut
Karne: 2/4
Widzów: 4200
Sędziowie: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr (Gdańsk). Delegat: Mirosław Baum.
ALE wygranie meczu na szczycie,w ramach polskiego FF,to się nazywa pogrom.Wynikowo - powtórka z meczu z Metalurgiem.
Chcąc wygrać - u Czytaj całość