Holandia wraca do elity światowego szczypiorniaka. W ćwierćfinale mistrzostw świata współgospodynie turnieju pokonały Węgierki i po raz pierwszy od 2019 roku zameldowały się w strefie medalowej. Na trybunach Ahoy Areny w Rotterdamie zapanowała euforia, a z trybun zawodniczki dopingował nawet król Willem-Alexander.
Holenderki ruszyły z impetem i szybko uciekły na +2, ale Węgierki nie pozostawały dłużne i odpowiedziały wkrótce trzybramkową serią, wychodząc na prowadzenie (3:4 w 7'). Gospodynie nie mogły ustrzec się błędów i mimo dobrej postawy Yary ten Holte w bramce, przewaga leżała chwilowo po stronie rywalek.
ZOBACZ WIDEO: Jakub Kiwior i jego żona zachwycili. Nagranie robi wrażenie
Od remisu po sześć Holandia zdominowała boisko. Błyskawiczne przejścia do kontr, agresywna obrona i coraz więcej pomyłek po stronie Węgierek pozwoliły gospodyniom odskoczyć na cztery bramki, a do przerwy prowadzić nawet +5.
Po zmianie stron Węgierki podjęły próbę odrobienia strat, ale później wszystko się załamało po czerwonej kartce dla Katrin Klujber za faul na Bo van Wetering. Ten moment całkowicie podciął skrzydła Madziarkom, które chwilę później przegrywały już różnicą siedmiu bramek.
Mimo dobrej zmiany Kingi Janurik w bramce i chwilowego zrywu Węgierek, Holenderki nie oddały prowadzenia. Kolejne świetne interwencje Yary ten Holte i skuteczność w ataku - szczególnie Dione Housheer oraz Bo van Wetering - przypieczętowały sukces.
O wejście do finału Oranje zagrają z wielką Norwegią, która - podobnie jak ekipa Pomarańczowych - imponuje formą od samego początku mundialu. Do tego arcyciekawie zapowiadającego się starcia dojdzie w najbliższy piątek.
Ćwierćfinał: