Piątkowe spotkanie pomiędzy Gaz-System Pogonią Szczecin a Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski okazało się być istnym strzelaniem. W meczu padły łącznie aż 73 bramki. - Zgadza się. Wynik jest bardzo wysoki, na szczęście na naszą korzyść. Co tu dużo mówić, cieszymy się z tego 7. miejsca. Zaraz po meczu nie chcę tego komentować, ale nie było najlepiej w obronie. Stąd też tak wysoki wynik, ale suma sumarum wygraliśmy i to jest teraz najważniejsze - powiedział Szymon Ligarzewski.
Bramkarz gazowników zapytany o słaby początek pierwszej połowy odpowiedział. - Cóż mogę powiedzieć. Był to ostatni mecz sezonu. Skomentował przy tym fakt, że rywal zameldował się w hali przy Twardowskiego 12b zaledwie kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem, co mogło wpłynąć na grę gospodarzy. - Można powiedzieć, że wygraliśmy ten mecz nie jako przed jego rozpoczęciem. Okazało się jednak, że Piotrkowianin wyszedł i walczył. Przez chwilę było naprawdę ciężko, bo przegrywaliśmy 6:12. W trakcie meczu zaczęliśmy się mobilizować, motywować. Jest jednak 7. miejsce i to cieszy.
Wydarzenia na parkiecie miejscowi zaczęli kontrolować już po 18. minutach. Ten fragment zawodów podopieczni Rafała Białego wygrali aż 12:4 i na przerwę zeszli przy stanie 19:16. - Po przerwie było spokojnie. Gdybyśmy do przerwy zeszli z innym wynikiem to byłoby nerwowo. Widać było, że weszliśmy już na odpowiednie tory i że ten mecz potoczy się tak, jak my chcemy. Trener już widział, że wskoczyliśmy i zaczęliśmy grać taką piłkę ręczną, jaką potrafimy - przyznał "Ligacz".
Przed meczem klubowi działacze jemu samemu oraz dwóm jego kolegom (Łukaszowi Masiakowi oraz Veselinowi Chakmakovowi) złożyli podziękowania za lata gry w stolicy Pomorza Zachodniego. Zawodnik zapytany o swoje plany na przyszłość stwierdził jedynie, że chce jeszcze grać, ale nie wie jeszcze w jakim zespole. - Chcę jeszcze grać. Gdzie to jeszcze dokładnie nie wiem. Mój menadżer rozmawia z paroma klubami. Zobaczymy co wyjdzie. Może na rok wyjadę za granicę, a może zostanę w Polsce. Tak naprawdę jeszcze nie wiem. Chcę jeszcze grać, może już trochę praca, może w pierwszej lidze, może w Superlidze. Wszystko jest otwarte. Czekam na oferty. Może to być nawet Luksemburg, bo są tam prowadzone jakieś rozmowy - mówił dość tajemniczo.
- W Luksemburgu jeszcze nie grałem. 6 lat grałem w Niemczech. Jest to piękny kraj, niemiecki znam, gorzej z francuskim, ale się dogadam - dodał Ligarzewski o jednej z rozważanych możliwości.
W Szczecinie spędził dokładnie 3 lata. Przeciwko ekipie Tadeusza Jednoroga dostał swoją szansę godnego pożegnania się z miejscowymi kibicami. - Nie musiałem wchodzić. To było takie wejście, żeby się pożegnać. To był mój ostatni mecz. Zdarzyło się tak, że miałem 3 obrony. Skuteczność 100 procent. Idealny mecz, życzyłbym sobie grać tak przez 60 minut - żartobliwie zakończył najbardziej doświadczony, były już szczypiornista Gaz-System Pogoni.