Szczypiorniści Vive Targów Kielce w stawce drużyn biorących udział w tegorocznym Final Four są debiutantem. - Trudno powiedzieć czy inne drużyny postrzegają nas jako faworytów, raczej nie, dlatego tutaj będziemy szukać swojej szansy. W przeciągu całego sezonu Ligi Mistrzów naszym atutem była ławka. Graliśmy praktycznie wszystkimi zawodnikami i to przyniosło sukces i mam nadzieję, że w sobotę będzie podobnie - powiedział Grzegorz Tkaczyk.
Dla mistrzów Polski konfrontacja z FC Barceloną będzie 50. spotkaniem w sezonie. Mimo zmęczenia trudami sezonu wszyscy są gotowy do walki. - Jak się gra taki turniej, to każdy zapomina o wszelkiego rodzaju bólach, urazach. Każdy da z siebie 200 procent, tego co ma w sobie. Jesteśmy w stanie sprawić sensację - dodał kapitan kieleckiej drużyny.
W ekipie z Półwyspu Iberyjskiego niekwestionowanym liderem jest Siarhei Rutenka. Białorusin ma na swoim koncie 79 bramek i zajmuje wraz z Anders Eggertem drugie miejsce w klasyfikacji strzelców. - Wiadomo, że jest to zawodnik, który 6-7 bramek w meczu zawsze rzuci, zważywszy na to, że egzekwuje jeszcze rzuty karne. Jeżeli powstrzymamy pozostałych, a tylko sam Rutenka będzie rzucał, to jesteśmy w stanie wygrać. Druga sprawa to zatrzymać Siarheia i innych graczy. To będzie bardzo trudne, ale myślę, że dobrze się przygotujemy do tego meczu i uda nam się zrealizować nasze założenia taktyczne - zaznaczył.
Organizacja turnieju Final Four jest wzorowa. Miasto przyozdobione jest licznymi flagami i plakatami, lecz drużyny nie mogą trenować na Lanxess Arenie. - Przy całej perfekcyjnej organizacji, jedyna rzecz do której można się przyczepić jest to fakt, że nie trenujemy na hali meczowej. To jest mały minus, ale mamy inną halę, przygotowujemy się jak do meczu o wszystko - oznajmił Tkaczyk.
FC Barcelona to najbardziej utytułowany klub w historii piłki ręcznej. Rozgrywki Champions League ekipa z Półwyspu Iberyjskiego wygrywała aż siedmiokrotnie. - Barcelona ma w sobie magię, coś specjalnego. Niejednokrotnie sięgali po triumf w Lidze Mistrzów, znają jego smak i na pewno są faworytami. Można śmiało stwierdzić, że będzie to nasz najtrudniejszy mecz w tej edycji - zakomunikował "Młody".
Wiele osób twierdzi, że sam awans polskiego zespołu do turnieju finałowego jest wielkim sukcesem. Kapitan dziesięciokrotnych mistrzów Polski ma jednak większe oczekiwania. - Zależy po co my tutaj przyjeżdżamy - czy zająć trzecie miejsce czy czwarte. Ja osobiście przyjechałem do Kolonii, żeby podnieść ten puchar do ręki. Gdy wchodziliśmy do hotelu stał przed nami, robi ogromne wrażenie. Nie będę szczęśliwy jeśli zajmiemy trzecie miejsce. Jeśli jest szansa, chcę podnieść ten puchar do góry i nie ma znaczenia, czy będziemy grać w półfinale z Barceloną czy HSV. Chcąc zdobyć to trofeum, trzeba wygrać dwa mecze - stwierdził.
- Mogę zapewnić wszystkich kibiców zgromadzonych przed telewizorami czy na hali, że Vive Targi Kielce da z siebie "maxa". Zrobimy wszystko, by zagrać najlepsze spotkanie w tym sezonie i na pewno będziemy walczyć do końca - podkreślił kapitan Vive Targów Kielce.
Z Kolonii dla SportoweFakty.pl
Paweł Nowakowski