Bogdan Wenta dla SportoweFakty.pl: Zwróćmy uwagę na naszą grę, a nie na to kim jest Rutenka

- Trzeba zwrócić uwagę na naszą grę, to co chcemy tu osiągnąć, a nie patrzeć tylko kim jest Rutenka - powiedział Bogdan Wenta w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski
Sobotni półfinał z FC Barceloną będzie 50. spotkaniem Vive Targów Kielce w tym sezonie i trzecim bezpośrednim pojedynkiem z mistrzami Hiszpanii w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Jakie są najmocniejsze strony rywala kieleckiej drużyny? - Bramka, kontra, obrona i oczywiście w ataku Rutenka. On jest na pewno tym graczem, na którym opiera się klucz gry tego zespołu. Forma bramkarzy i wyjście do kontrataku plus agresywna obrona daje Barcelonie pewien komfort gry w przewadze, czyli zdobywania łatwych bramek z kontrataku. Gra pozycyjna jest opierana natomiast w układzie współpracy szczególnie z Rutenką i oczywiście przy indywidualnych możliwościach pozostałych zawodników. Mówienie tylko o nim, było by nie fair w stosunku do innych - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl Bogdan Wenta. W zespole z Półwyspu Iberyjskiego roi się od zawodników światowego formatu. Niekwestionowanym liderem Dumy Katalonii jest Siarhei Rutenka, który od lat stanowi o sile ekipy Xaviera Pascuala. Czy zatrzymanie Białorusina będzie kluczem do pokonania najbardziej utytułowanej drużyny świata? - Nie wiem, zobaczymy. Na razie to co przygotowujemy to patrzymy nie tylko na jednego zawodnika, bo możemy zapomnieć o reszcie. Trzeba też zwrócić uwagę na naszą grę, to co chcemy tu osiągnąć, a nie patrzeć tylko kim jest Rutenka. Na pewno ten zawodnik ma ogromne możliwości rzutowe i bardzo urozmaicone rzuty z różnych pozycji. Jego ogromnym atutem jest "głód" bramkarza - podkreślił charyzmatyczny trener.Szczypiorniści Vive Targów Kielce do półfinałowej rywalizacji z FC Barceloną przygotowywali się w Sud Halle, oddalonej od hotelu Radisson Blu, w którym mieszkają ekipy o 20 minut jazdy autokarem. - To jest chyba spowodowane tym, że wczoraj (czwartek) jeszcze odbywał się tutaj jakiś koncert. Wiem, że w zeszłym roku, kiedy tu byłem zaproszony, to każdy z zespołów miał możliwość godzinnego treningu w dniach poprzedzających mecze. Ta hala jest wyprzedana, cały rok dzieje się sporo. Dla zespołów takich jak Barcelona, THW Kiel czy HSV Hamburg chyba nie robi to problemu, bo już tu trenowali. My nie mieliśmy takiej możliwości, ale wielu zawodników też na tej hali grało, więc ja nie widzę w tym żadnego problemu - zaznaczył utytułowany szkoleniowiec. Od momentu zmiany formuły rozgrywek, która miała miejsce w sezonie 2009/10 turniej Final Four rokrocznie odbywa się w Kolonii w mogącej pomieścić 20 tysięcy widzów hali Lanxess Arena. - Na pewno organizacja jeżeli chodzi o przygotowania, formę, przy pewnych problemach jakie w Europie istnieją to Niemcy naprawdę nas wyprzedzają, tylko żeby to nie było źle zrozumiane z mojej strony. Myślę też, że niemieckie kluby dążą do tego, by mieć "swoje" trybuny, pełną scenę, ale ze strony EHF-u jest to bardzo dobrze zorganizowane i nie widzę w tej chwili, by ktoś inny w tej formie, przy tej jakości mógł to zorganizować - trafnie zauważył Wenta.
- Dlaczego tego nie robimy w Wiedniu, gdzie jest siedziba EHF, Szwajcarii, czy gdziekolwiek? Z tego względu, że ten największy interes plus forma organizacji, wsparcia logistycznego i ekonomicznego jest bardzo potrzebna, a Niemcy robią to bardzo dobrze - zakończył.

Z Kolonii dla SportoweFakty.pl
Paweł Nowakowski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×