Pojedynek prawie w samo południe (relacja)

Mecz derbowy pomiędzy AZS AWF Warszawa a KS Warszawianka rozkręcał się z minuty na minutę sięgając apogeum w ostatniej. Ok. 200 osób zgromadzonych w hali na Bielanach obejrzało mecz godny pojedynku derbowego.

O ile pierwsza połowa, która zaczęła się od prowadzeni gospodarzy 5:0, była po prostu nudna. O tyle druga odsłona pojedynku zaspokoiła wymagania najbardziej wymagających sympatyków piłki ręcznej.

Do 35 minuty zawodnicy AZS AWF Warszawa kontrolowali mecz, ponieważ prowadzili 4-5 bramkami. Jednak później to Warszawianka zaczęła grać lepiej i w 42 minucie po rzucie Macieja Krawieckiego, jednego z najlepszych zawodników szeregach Warszawianki w tym meczu, na tablicy świetlnej widniał wynik 15:14 co zapowiadało późniejsze emocje. Przez kolejne minuty żadnej ze stron nie udawało się prowadzić więcej niż dwoma bramkami. Częściej na prowadzeniu byli gospodarze, ale błędy w ataku nie pozwoliły im odskoczyć na bezpieczną liczbę bramek. Wyglądało na to, że rozmowa w szatni trenera Tomasza Porzezińskiego, który znany jest kibicom piłki ręcznej w stolicy ze swojego temperamentu, ze swoimi podopiecznymi przyniosła oczekiwany rezultat.

Mecz rozpoczął się o godzinie 13.00. Mimo to oprawa meczu była ciekawa. Zagwarantowali to fanatyczni kibice obu ekip, którzy stawili się na mecz "uzbrojeni" w transparenty i mocne gardła. Prowadzili również pozaboiskowy pojedynek na przyśpiewki. Ten pojedynek nieoficjalni wygrali kibice z Dolnego Mokotowa. A jak było na boisku?

Nadeszła 59 minuta. Piłka była w posiadaniu zawodników Warszawianki. 10 sekund później trener T. Porzeziński poprosił o czas dla swojej drużyny i przedstawił jaki wariant mają zagrać jego podopieczni, ale chyba nawet on nie przewidział co się jeszcze wydarzy prze te 50 sekund.

Zawodnicy Warszawianki mozolnie przygotowywali swój atak, z którego mieli zdobyć zwycięskiego gola. Jednak na 15 sekund przed końcem stracili piłkę. Z autu wyrzucił ją szybko Kolczyński (najlepszy strzelec AZS AWF Warszawa w tym meczu). Niestety zrobił to o tyle nie skutecznie, że podanie trafiło w plecy jego kolegi z drużyny Wrześniewskiego. Próbował on jeszcze walczyć z Mateuszem Zasikowskim o piłkę, ale sędziowie odgwizdują faul. W tym momencie na tablicy widniał wynik 25:25 i 10 sekund do końca. Piłka jak po sznurku powędrowała do stojącego na 8 metrze przed bramką kołowego Piotra Jankowskiego. Większość zawodników AZS AWF pobiegła do kontrataku i nie zdążyli wrócić. Jankowski w momencie oddawani rzutu zostaje sfaulowany z tyłu przez…Kolczyńskiego, który otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. Oprócz czerwonej kartki sędziowie pokazali na siódmy metr i rozległa się syrena końcowa. Do karnego podszedł najlepszy strzelec Warszawianki - Łukasz Lisicki. Naprzeciwko stanął nie kto inny jak Marek Nowosielski, który już w tym meczu popisywał się udanymi interwencjami m.in., obronił rzut karny wykonywany przez… Lisickiego. Rozlegają się gwizdki sędziów. Lisicki rzuca w drugie tempo i piłka ląduje w lewym dolnym rogu bramki strzeżonej przez Nowosielskiego. Lisicki udowadnia tym samym, że i tym sezonie będzie jednym z filarów drużyny z Dolnego Mokotowa. Euforia wybucha wśród kibiców KS Warszawianka, płoną race, zawodnicy dziękują swoim kibicom za doping.

Emocji nie brakowało. Podgrzewali je również sędziowie, którzy niejednokrotnie swoim niezrozumiałymi decyzjami podnosili ciśnienia zgromadzonym sympatykom szczypiorniaka.

AZS AWF Warszawa - Warszawianka Warszawa 25:26

Najlepsi strzelcy:

AZS AWF Warszawa: Kolczyński 8, Tylutki 6.

KS Warszawianka: Lisicki 9, Krawiecki 7.

Widzów: ok. 200.

Źródło artykułu: