Sparingowo: Olimpia-Beskid i Piotrcovia podzieliły się łupem

W gościnne, nowosądeckie progi zawitały szczypiornistki z Piotrkowa Trybunalskiego. W pierwszej potyczce Olimpia-Beskid nie była wyrozumiała, a druga była już bardziej wyrównana.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan
Pierwszy sparing rozegrano do południa i drużyna gospodarzy miała nieco łatwiej, bo przyjezdne przystąpiły do spotkania z marszu. - Wyjechałyśmy o szóstej rano i podróż była bardzo długa, co musiało mieć wpływ na naszą słabszą postawę - powiedziała Agata Wypych, rozgrywająca Piotrcovii. Po dość wyrównanym początku, gospodynie zaczęły odskakiwać i do przerwy prowadziły 20:11. Po zmianie stron sytuacja nie uległa zmianie. Olimpia-Beskid kontrolowała wynik i ostatecznie zwyciężyła 33:23.
Kilka godzin przerwy zdecydowanie dobrze zrobiło podopiecznym trenera Henryka Rozmiarka, które w popołudniowym sparingu spisały się dużo lepiej. Szczególnie było to widać w drugiej odsłonie, bo w pierwszej to Olimpia wyszła na prowadzenie, którego nie oddała do końcowej syreny (15:12 do przerwy). Drugą część doskonale rozpoczęła Piotrcovia, która bardzo szybko doprowadziła do stanu po 15, by w dalszej części spotkania wyjść na prowadzenie, które sięgnęło nawet czterech oczek. W końcówce sądeczanki wzięły się za odrabianie strat i doprowadziły do stanu 29:29. Ostatnie słowo należało jednak do Piotrcovii i Agaty Wypych, która ustaliła wynik na 29:30.

- Tego lata zagrałyśmy dopiero trzeci i czwarty raz, więc jak na ten etap to jest trochę mało. Wciąż się zgrywamy, bo mamy na chwilę obecną sześć nowych zawodniczek i komunikacja na boisku nie jest najlepsza. Ponadto trenujemy bez piłek i kontakt z nimi mamy praktycznie tylko podczas sparingów. Stąd w naszej grze pojawiło się sporo błędów technicznych. Oba mecze były bardzo różne. W tym porannym przegrałyśmy zdecydowanie, choć wynik tego nie odzwierciedla. W drugim meczu widowisko było ciekawsze dla garstki kibiców, która przyszła do hali. Oba uznajemy za udane i pożyteczne - powiedziała Wypych.

Zadowolenia nie kryła także trenerka Olimpii-Beskidu, mimo że nie mogła skorzystać z lekko kontuzjowanej Olgi Figiel, a do tego z drobnym skręceniem kostki drugi sparing przedwcześnie zakończyła Anna Maślanka. - Przede wszystkim cieszę się, że gramy, bo nasze przygotowania wchodzą już w etap ćwiczenia różnych rozwiązań taktycznych i pozycyjnych. Wynik zatem nie był najważniejszy. Dziewczyny nabierają pewności siebie. W pierwszym, dość wysoko wygranym meczu zadaniem było kontrować przeciwnika, a w drugim testowaliśmy ustawienia na różnych pozycjach, szczególnie na rozegraniu. Dzięki temu mamy pewne spostrzeżenia. Widać już, że w ataku nie jest źle. Musimy popracować jeszcze nad błędami w obronie, których w drugim sparingu było za dużo - stwierdziła Lucyna Zygmunt.

Olimpia-Beskid Nowy Sącz - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 33:23 i 29:30

Olimpia-Beskid: Wawrzynkowska, Szczurek, Sach - Płachta, Moskal, Leśniak, Gadzina, Szczecina, Olszowa, Rączka, Maślanka, Masna

Piotrcovia: Skura, Kucharska, Pasternak, Siemka, Piecaba, Tórz, Nowak, Wypych, Szafanicka, Cieślak, Mielczewska, Brzezowska, Olek

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×