Do drugiego z rzędu sezonu na parkietach PGNiG Superligi szczypiornistki z Małopolski przystąpiły z nadziejami podobnymi jak i przed rokiem. Celem ekipy z Nowego Sącza jest utrzymanie, choć o pozostanie w gronie najlepszych drużyn w kraju w obliczu osłabień personalnych i bardzo wąskiej kadry może być niezwykle ciężko.
To właśnie wspomniany brak zmienniczek był w ocenie trenerki nowosądeczanek Lucyny Zygmunt głównym powodem ich porażki w sobotnim meczu z KGHM Metraco Zagłębiem Lubin. - Niestety, obecnie mamy bardzo krótką ławkę i do przewidzenia było, że trudno będzie nam nawiązać rywalizację z pełnym składem super przygotowanego do rozgrywek Zagłębia. Każda zawodniczka z Lubina wchodząca na parkiet dała równorzędną zmianę, u nas zaś na ławce były zaledwie dwie zawodniczki z pola - mówi Zygmunt.
Opiekunka zespołu z Małopolski pozytywnie oceniła jednak występ swych podopiecznych. - Myślę, że dziewczyny zagrały dobry mecz w obronie. Bardzo fajnie pokazała się w bramce Marta Wawrzynkowska, zresztą pozostałe bramkarki też zagrały nieźle. Mimo że Karolina Płachta cały mecz grała z gorączko, bo nie miała możliwości zmiany, to wniosła bardzo dużo dobrego do naszej gry. Zabrakło nam tej zmiany, by na świeżości dokończyć mecz - ocenia szkoleniowiec Olimpii-Beskid.
Zygmunt liczy, że sobotnia postawa będzie dość obiecującym prognostykiem przed kolejnymi ligowymi występami. - Uważam, że jak na początek sezonu zagrałyśmy dobre spotkanie. Dziewczyny pokazały się z dobrej strony i myślę, że wstydu nie było - kończy. W następnej kolejce szczypiornistki z Nowego Sącza udadzą się do Koszalina na mecz z Firmus AZS Politechniką.