Katarzyna Pasternak: Szczególnych emocji nie było

W zeszłym sezonie reprezentowała barwy SPR Pogoni Baltica Szczecin. Obecnie jest zawodniczką Piotrcovii. Katarzyna Pasternak, bo o niej mowa przyznała jednak, że nic specjalnego nie czuła.

MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski do Szczecina nie przyjechała w roli faworyta, jednak jak przyznawała większość obserwujących to spotkanie była niewygodnym przeciwnikiem. Dobre wrażenie przyjezdne pozostawiły po sobie jednak tylko w pierwszych 30 minutach tej konfrontacji. - Wszystkie myślimy tak samo, że to był nasz najgorszy mecz. Popełniłyśmy stanowczo za dużo błędów. To spotkanie mogłoby zakończyć się różnie, gdybyśmy nie popełniały tak dużo błędów własnych. Przeciwnik po prostu je wykorzystał - przyznała zawiedziona po spotkaniu Katarzyna Pasternak, która jeszcze w zeszłym sezonie reprezentowała ekipę z Grodu Gryfa.

Starcie szczecinianek z ekipą Henryka Rozmiarka potwierdziło przy tym słuszność tezy, że w piłce ręcznej jednym z najważniejszych elementów jest skuteczna obrona. Tego dnia znacznie lepiej w tej formacji spisały się gospodynie. - Tak, zgodzę się. Był też brak komunikacji w obronie i to zaważyło na takim wyniku i tych błędach - stwierdziła skrzydłowa MKS-u. Jak się później okazało faktycznym kluczem do sukcesu Pogoni było wyłączenie z gry uważanej za liderkę piotrkowianek - Agaty Wypych. - My nie mamy drugiej takiej nominalnej środkowej i to nam dużo odjęło - potwierdziła Pasternak.

Co istotne zespół gości na taką defensywę nie miał przygotowanego rozwiązania zastępczego. Zaskoczenie w ekipie Rozmiarka było aż nadto widoczne. - Trudno mi powiedzieć. Nie byłyśmy tego dnia sobą. Za mało było ataków między dwie. Grałyśmy bardziej w poprzek - dodała nasza rozmówczyni.

Pasternak (pierwsza z lewej) halę w Szczecinie zna znakomicie jednak sentymentu nie było
Pasternak (pierwsza z lewej) halę w Szczecinie zna znakomicie jednak sentymentu nie było

Na koniec 23-latka zapytana co czuła grając przeciwko swojemu byłemu już klubowi odpowiedziała. - Nic specjalnego. Bardziej się cieszę, że mogłam zobaczyć się z koleżankami. Na parkiecie przeciwnik to przeciwnik.

Komentarze (0)