Sukces podopiecznych Manolo Cadenasa rodził się w bólach. Nafciarze już po kilku minutach przegrywali z gospodarzami różnicą czterech trafień i z miejsca musieli rzucić się do odrabiania strat. To nie szło łatwo, bo w ataku wicemistrzowie Polski prezentowali się przeciętnie, ostatecznie wyprawa na Półwysep Iberyjski ostatecznie zakończyła się jednak sukcesem.
- Nie chcę tutaj szukać usprawiedliwienia, bo jesteśmy profesjonalistami, ale długa podróż na pewno nie pomogła nam odpowiednio wejść w mecz, stąd ten wynik – nie kryje na łamach oficjalnej strony internetowej Wisły Lijewski. - Dopiero ostra reprymenda trenera podziałała na nas orzeźwiającą i po serii ośmiu bramek z rzędu zaczęliśmy kontrolować przebieg spotkania.
Jednym z bohaterów meczu był Marin Sego, który bronił blisko z pięćdziesięcioprocentową skutecznością, a w pierwszej połowie sam wpisał się nawet na listę strzelców. - Marin zrobił naprawdę dobrą robotę. Nie będę ukrywał, że to dodało nam wiatru w plecy i grało się łatwiej - mówi Lijewski. Do rewanżu z Portugalczykami Nafciarze przystąpią w najbliższy czwartek w Orlen Arenie.[i]
[/i]