Szesnastobramkowa porażka ekipy z Piekar Śląskich w Wielkopolsce była sporym zaskoczeniem. Problemy kadrowe MKS-u przed zeszłotygodniowym spotkaniem sprawiały, że w roli nieznacznego faworyta po cichu stawiano właśnie mającą za sobą serię dwóch wygranych z rzędu Olimpię. Kaliszanie gwałtownie sprowadzili jednak zespół trenera Szenkela na ziemię, już po pierwszej połowie wygrywając 20:9.
- To było jak lodowaty prysznic. W dniu grała tylko jedna drużyna i był to MKS Kalisz - stwierdza opiekun Olimpii, komplementując przeciwnika: - Nasi rywale zagrali bardzo dobre zawody. Ich bramkarz bronił w wielu trudnych sytuacjach, praktycznie nie mieli słabego punktu. My natomiast zagraliśmy poniżej jakichkolwiek swoich możliwości. Nie wypada przegrać z sąsiadem w tabeli różnicą szesnastu bramek.
Co zawiodło w ekipie z Piekar Śląskich? - Praktycznie wszystko. - przyznaje bez ogródek Szenkel. - W obronie nie graliśmy tego, co potrafimy. W bardzo łatwy sposób pozwalaliśmy rywalom oddawać rzuty z czystych pozycji, przez co nasi bramkarze nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. W ataku pozycyjnym natomiast graliśmy wolno, statycznie i rywale nie mieli problemów z wybronieniem tych piłek.
Olimpijczycy o wysokiej porażce muszą jednak jak najszybciej zapomnieć, bowiem w sobotę czeka ich kolejny mecz ligowy. Tym razem przed własną publicznością zmierzą się z beniaminkiem, UKS Olimpem Grodków. - Czeka nas trudny mecz - przyznaje Szenkel. Początek starcia w Piekarach Śląskich 30 listopada o godz. 18:00.