Elbląska ekipa bardzo przeciętnie rozpoczęła rozgrywki ligowe, przegrywając dwa z trzech inaugurujących sezon spotkań. Wraz z początkiem października podopieczni trenera Czapli rozpoczęli jednak marsz w górę tabeli, pod drodze zwyciężając w siedmiu z dziewięciu spotkań. Ostatnią wygraną Meblarze odnieśli w niedzielę, pokonując 29:24 AZS UW Warszawa.
- To był mecz walki. AZS UW nie jest słabym zespołem, wręcz przeciwnie, w miarę poprawnie funkcjonują. Trochę zdrowia nam napsuli - stwierdził Czapla. Jego drużyna co prawda od pierwszej minuty dyktowała warunki rywalizacji, jednak sam szkoleniowiec przyznał, że w pierwszej połowie jego podopieczni mieli problemy. - Ciężko było się nam zmobilizować na ten mecz, bo rywalem był zespół z dolnej półki i to gdzieś siedziało w głowach zawodników. Dlatego też na początku nie mogliśmy odskoczyć na większą liczbę bramek - dodał.
Meblarze losy rywalizacji rozstrzygnęli po przerwie, w 44. minucie wychodząc na prowadzenie 24:16. - Dopiero w drugiej połowie zaczęliśmy grać lepiej i wysoka przewaga dała możliwość wprowadzenia zmienników. Ci jednak trochę popsuli grę, rywale zmniejszyli straty do trzech trafień i ostatecznie skończyło się pięcioma bramkami - relacjonował Czapla. W szeregach jego zespołu nie zabrakło tym razem Michała Gryza, który opuścił wcześniejsze spotkanie ligowe. - Michał normalnie już z nami trenuje, jak się okazało mógł wystąpić nawet w meczu w Pucharze Polski z Pomezanią. Z AZS-em grał w pełnym wymiarze.
Po meczu trener Czapla pomimo kolejnego zwycięstwa miał trochę uwag do gry swojego zespołu. - Oczywiście taka passa buduje, ale ciągle mamy jeszcze problem z narzuceniem rywalowi własnego stylu gry w trakcie meczy. Za bardzo przystosowujemy się zaś do tego, co gra przeciwnik - stwierdził, dodając na koniec: - Musimy jeszcze nad tym popracować.