Polki ostatni etap przygotowań do serbskiego czempionatu rozpoczęły we wtorek w Pruszkowie. Wcześniej kadra Kima Rasmussena intensywnie trenowała w Cetniewie, zgrupowanie kończąc dwoma sparingowymi potyczkami z Brazylią. - Po przyjeździe do Pruszkowa odbyłyśmy trening siłowy. W środę i czwartek miałyśmy zaś po dwa treningi na hali, a do Serbii jedziemy już w piątek rano, zaraz po śniadaniu - zdradziła Monika Stachowska.
Biało-czerwone w Pruszkowie skupiały się przede wszystkim na własnej grze, treningi odbywały się w głównej mierze wokół powtarzania i dopracowywania zagrywek i ustawień defensywy. W Cetniewie natomiast sztab trenerski zalecił zawodniczkom zajęciach ze zdecydowanie większymi obciążeniami. - Było solidnie. Trenerzy przygotowali dla nas wiele atrakcji na treningach, nie narzekałyśmy na nudę. Po Cetniewie przez trzy dni byłyśmy w domu, mogłyśmy złapać trochę świeżości, ale w międzyczasie miałyśmy zalecone zajęcia na siłowni - wyznała Anna Wysokińska.
Na mniej niż czterdzieści osiem godzin przed pierwszym meczem na mistrzostwach Polki nie myślą jeszcze o poszczególnych rywalkach. Pod każdego z przeciwników przygotowywać będą się bezpośrednio przed meczem. - W tej chwili nie jest to możliwe ustawić się na taki czy inny zespół. To kwestia dwóch czy nawet jednego treningu przed meczem oraz analizy wideo. My musimy zagrać swoje plus zwrócić uwagę na konkretne szczegóły gry rywalek. Nie wybiegamy jednak w przyszłość i metodą małych kroczków chcemy przechodzić od przeciwnika do przeciwnika. Wygramy jeden mecz, idziemy dalej - dodała Stachowska.
Podopieczne trenera Rasmussen pierwszy mecz na mistrzostwach świata w Serbii rozegrają w sobotę, 7 grudnia, o godz. 18:00. Ich rywalkami będzie reprezentacja Paragwaju. Dwa dni później Biało-czerwone zmierzą się z Hiszpankami. Do stolicy Serbii, Belgradu, nasza kadra wyleci w piątek rano z Warszawy z przesiadką w Wiedniu. Do Zrenjanina, gdzie rozgrywane będą mecze gr. C, polskie szczypiornistki dostaną się autobusem.