Głogowianie w tegorocznych rozgrywkach spisują się zdecydowanie powyżej przedsezonowych oczekiwań. Z drużyny walczącej w ogonach ligowej tabeli o utrzymanie, Chrobry w ciągu paru miesięcy przemienił się w solidnego ligowego średniaka, mogącego namieszać w rywalizacji o półfinał mistrzostw kraju. Udowodniły to m.in. zwycięstwa w Kwidzynie i Puławach, a także świetna gra w końcówce poniedziałkowego meczu z będącym na fali Zagłębiem. Do 45. minuty rywale skutecznie stawiali bowiem opór.
- W bramce kilka piłek odbił Rafał Stachera, udało się nam też zrobić przechwyt, wyprowadziliśmy dwa szybkie ataki i dzięki temu odskoczyliśmy na cztery trafienia. Potem graliśmy już bramka za bramkę, kontrolowaliśmy wynik i dowieźliśmy zwycięstwo do końcowej syreny - wspomina końcowy kwadrans meczu trener Chrobrego, Krzysztof Przybylski. - Ten kwadrans bardzo twardo i agresywnie graliśmy w obronie, przez co Zagłębie miało spory problem z przebiciem się na szósty metr. Nawet jak im się udawało, to czekał na nich Stachera - dodaje.
Początek meczu nie układał się jednak po myśli graczy Przybylskiego. W 17. minucie Zagłębie wygrywało 4:2, Chrobry natomiast męczył się w ofensywie. - Ten początek rzeczywiście był nas bardzo trudny. Po dziesięciu minutach męczarni zaczęliśmy zdobywać bramki. Na środek wszedł Tomek Mochocki i zaczął bardzo dobrze kierować grą, parę bramek rzucił też Paweł Gregor, a w bramce świetnie spisywał się Stachera. Wszystko zaczęło się układać - opowiada.
To właśnie wspomniany już kilkukrotnie Stachera był jednym z bohaterów Chrobrego, swój występ kończąc na ponad 50-procentowej skuteczności. - To dzięki niemu i bardzo dobrej grze w obronie wygraliśmy to spotkanie. Zespół popełnił też zaledwie osiem błędów technicznych, czyli takie minimum, które popełniając nie powinno się przegrywać - kończy Przybylski. Kolejny rywalem jego drużyny będzie Orlen Wisła Płock.