- Wracamy na dużą imprezę po kilku latach przerwy, dla wielu z nas to debiut. Na pewno będzie trema, ale damy z siebie wszystko. W każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo - zapowiada na starcie turnieju Anna Wysokińska. - Jesteśmy świadome tego, że możemy wygrywać z każdym. Miewamy jednak też momenty słabsze, z których ciężko się nam wychodzi - dodaje z kolei Karolina Kudłacz.
Pierwszy rywal podopiecznych Kim Rasmussen to jeden z najsłabszych - jeśli nie najsłabszy - uczestnik serbskiego turnieju. Paragwajki w mistrzostwach świata do tej pory udział brały tylko raz, kończąc zawody na przedostatniej pozycji. Teraz wszystko wskazuje na to, że przygodę ze światową elitą zwieńczą podobnie. Polki wejście w fazę grupową powinny mieć więc lekkie, łatwe i przyjemne.
Na mundial najbliższe rywali biało-czerwonych awansowały dzięki czwartemu miejscu zajętemu podczas Igrzysk Panamerykańskich. Z sześciu meczów udało im się wygrać trzy. Warto podkreślić, że w ciągu trzystu sześćdziesięciu minut gry zawodniczki Antonio Bordona straciły aż sto siedemdziesiąt dziewięć bramek.
W zespole Paragwaju próżno szukać znanych nazwisk, a niemal wszystkie szczypiornistki na co dzień występują w ojczyźnie. Liderkami zespołu wydają się być Ana Ciristaldo, Marizza Faria oraz Sabrine Fiore. Tercet ten w drużynie narodowej rozegrał rzekomo ponad dwieście pięćdziesiąt meczów, zaliczając niemal tysiąc czterysta trafień. Co ciekawe, ta ostatnia ma dopiero... siedemnaście lat, oficjalnym statystykom przedstawionym przez południowoamerykańską federację trudno więc ufać bezgranicznie.
Podopieczne Bordona to drużyna młoda, tylko pięć z szesnastu powołanych zawodniczek urodziło się przed 1990 rokiem. Paragwajki nie imponują warunkami fizycznymi, Polki z ich strony mogą więc oczekiwać gry szybkiej, chaotycznej i pełnej entuzjazmu.
- Musimy pokonać tego przeciwnika. Nie boję się tego powiedzieć głośno. Ten mecz będzie od nas jednak wymagał spokoju i cierpliwości, bo nasze rywali prezentują nietypowy styl gry - nie kryje selekcjoner Rasmussen. Wszyscy w drużynie są jednak świadomi, że ważniejsze dopiero przed nami. Paragwaj trzeba po prostu ograć. Najlepiej wysoko i jak najmniejszym nakładem sił.