Polki do elity wracają po sześciu latach przerwy. Na wielkiej imprezie nasz zespół po raz ostatni grał w 2007 roku, a wyprawa do Francji zakończyła się zajęciem jedenastej lokaty. Teraz ma być lepiej, choć celem minimum jest wyjście z grupy, będące jednoznaczne z promocją do najlepszej "szesnastki" całej imprezy. Później zdarzyć może się już wszystko.
- Takie turnieje rządzą się swoimi prawami. Faworyci czasem przegrywają, a zespoły, na które nikt wcześniej nie stawiał, dochodzą wysoko. Ciężko w tym momencie mówić o konkretnych planach, ale ja jestem nastawiona do tej imprezy bardzo optymistycznie - nie kryje Kudłacz.
Polki są pełne wiary we własne możliwości. - W ostatnich latach był to główny problem naszej reprezentacji. Nie do końca wierzyłyśmy w to, że potrafimy zwyciężać. Przez ostatnie trzy lata mocno pracowałyśmy nad tym, by osiągnąć świadomość tego, że nie jesteśmy gorsze, nie odstajemy od innych i kiedy zespół jest ułożony taktycznie oraz wsparty dobrą atmosferą, to stać nas na bardzo dużo - podkreśla jedna z liderek reprezentacji Polski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
O sukces nie będzie łatwo, wierzyć jednak warto i trzeba. - Wszystko zależy od paru czynników. Jesteśmy świadome tego, że możemy wygrywać z każdym. Miewamy jednak też momenty słabsze, z których ciężko się nam wychodzi. Kiedy taki nadejdzie, musimy być ostrożne i starać się go wspólnie przezwyciężyć - kończy. - Czuję, że przed świętami będziemy jeszcze mieli wszyscy powody do radości.