- Paragwaj gra w nietypowym stylu. Ten mecz będzie wymagał od nas cierpliwości, musimy go jednak po prostu wygrać - mówił przed tym pojedynkiem trener Biało-czerwonych, Kim Rasmussen. Paragwaj faktycznie skazywany był na pożarcie przez komentatorów, dlatego Polki były stawiane w roli zdecydowanych faworytek do zwycięstwa. Same zawodniczki także chciały udanie zainaugurować swój udział w serbskim turnieju, zwłaszcza, że od ostatniego występu Polek na mistrzostwach świata minęło już sześć lat.
Pierwszą połowę spotkania można określić w zasadzie jednym słowem - pogrom! Polki od pierwszych minut przejęły inicjatywę, a wysoka obrona sparaliżowała wszelkie działania ofensywne rywalek. Biało-czerwone łatwo przejmowały piłkę w obronie i przeprowadzały szybkie kontrataki. W 5 minucie, po trzech z rzędu golach Katarzyny Koniuszaniec, było już 3:0. Po kolejnym golu dla Polski, trener Paragwaju poprosił o czas. Na niewiele się to jednak zdało, bo po wznowieniu podopieczne Kima Rasmussena kontynuowały festiwal strzelecki.
Wynik 10:0 wyglądał dość nietypowo jak na poziom mistrzostw świata. Paragwajki wprawdzie zdołały się w końcu przełamać, ale nie miało to już większego znaczenia. Po 20 minutach gry było 14:2 dla Polski. Mimo to o czas poprosił duński szkoleniowiec Biało-czerwonych, który przekazał zawodniczkom swoje uwagi. Widocznie dobrze wpłynęło to na jego podopieczne, bo do szatni obie siódemki schodziły przy wyniku, bagatela 19:4!
Po zmianie stron na parkiecie nic się nie zmieniło, dominacja Polek była całkowita, a wynik rósł błyskawicznie. Polska defensywa była nie do przejścia, a kontrataki zabójcze. O miano najlepszej strzelczyni bardzo ciekawy pojedynek stoczyły skrzydłowe Katarzyna Koniuszaniec i Kinga Grzyb. Ostatecznie wygrała ta pierwsza rzucając 8 bramek.
W drugich 30 minutach szczypiornistki Paragwaju zdołały trafić do polskiej bramki zaledwie… 2 razy! Ponieważ wynik był rozstrzygnięty już po pierwszej połowie, Biało-czerwone pozwalały sobie na grę "pod publiczkę", a na ich twarzach raz za razem pojawiał się uśmiech. Trener Kim Rasmussen z dużym spokojem obserwował poczynania swoich podopiecznych, które wygrały ostatecznie 40:6. W niedzielę rywalkami Polek będą nieporównywalnie mocniejsze Hiszpanki.
Polska: Gapska, Wysokińska - Byzdra, Kudłacz 2(1), Niedźwiedź 1, Semeniuk-Olchawa 4(1), Siódmiak 1, Stasiak 1, Szwed-Orneborg 1, Wojtas 3, Grzyb 7, Jochymek 5, Koniuszaniec 8, Migała 4, Kulwińska 1, Stachowska 2.
Kary: 6 minut
Karne: 2/3
Paragwaj: Yaryes, Villalba - Caceres, Frutos, Acuna 1, Cristaldo, Battaglia, Faria 4, Beggan, Pedrozo, Gomez, Gonzalez, Rolon, Rodriguez, Fiore 1(1), Bordon.
Kary: 4 minuty
Karne: 1/2
[b]
M | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Norwegia | 5 | 5 | 0 | 0 | 142:90 | 10 |
2 | Hiszpania | 5 | 4 | 0 | 1 | 130:91 | 8 |
3 | Polska | 5 | 3 | 0 | 2 | 141:95 | 6 |
4 | Angola | 5 | 2 | 0 | 3 | 135:123 | 4 |
5 | Argentyna | 5 | 1 | 0 | 4 | 102:141 | 2 |
6 | Paragwaj | 5 | 0 | 0 | 5 | 55:165 | 0 |
[/b]
Z komentarzem wstrzymywałem się do zakończenia meczu N:H
i teraz na spokojnie mogę stwierdzić, że w meczu z Hiszpanią
potrzeba konsekwentnej obrostrzelonych "100" (3x Gosia), gryzienia parkietu od 1 do 60 minuty
i ... słabszej formy hiszpańskiej bramkarki.
Szkoda, że jakaś dobra drużyna odpadnie już w 1/8 tego czempionatu.
Frekwencja na trybunach zaje.....i tylko samotny baner Montexu godnie wspierał nasze Panie - oby był ich szczęśliwą maskotką :) !
PS. A "lewej ręki" na prawym rozegraniu rzeczywiście brak (nawet dzisiaj było to widoczne) i prędzej czy później może to się źle skończyć ! Czytaj całość