Szczypiorniści ze stolicy przegrali w sobotę z SMS-em. - Wydaje mi się, że o naszej porażce zadecydowało głównie to, że przespaliśmy pierwszych 15 minut w obronie. Nie można tracić tylu bramek w tak krótkim okresie czasu. W pewnym momencie gdy zaczęliśmy odrabiać straty, sędziowie zaczęli nas notorycznie wyrzucać nas na ławkę kar. Z perspektywy boiska wydaje mi się, że część z nich była nie do końca uzasadniona. Ja sam miałem okazję do powrotu na Kołobrzeską 77, co z pewnością sprawiło mi przyjemność. Mogłem spotkać się i porozmawiać z kolegami i trenerami. Bardzo miło wspominam ostatnie trzy lata, które spędziłem w SMS-ie - powiedział Rafał Chełmiński.
Przed sezonem mało kto spodziewał się, że AZS UW Warszawa będzie pod koniec roku w strefie spadkowej. - Ciężko mi powiedzieć z czego to wynika. Na pewno nie spodziewaliśmy się tego, że będziemy mieli tak słaby start. Zmienił się trener, doszło kilku nowych zawodników. Może potrzebujemy trochę czasu, by wszystko zaczęło się układać i funkcjonować, jak byśmy tego sobie życzyli? Teraz czeka nas bardzo ważny mecz u siebie z Grunwaldem, który musimy wygrać. Następnie musimy dobrze przepracować okres świąteczny. Wierzę w to, że druga runda będzie już znacznie lepsza w naszym wykonaniu - wyraził nadzieję urodzony w 1994 roku rozgrywający AZS-u UW.
Spotkanie z Grunwaldem będzie dla zawodników z Warszawy meczem o cztery punkty. - Gdy straciliśmy dwa punkty w Gdańsku, nie możemy sobie pozwolić na kolejną wpadkę. Aby przynajmniej trochę poprawić naszą sytuację i nastroje przed świętami, musimy zwyciężyć - zapewnił Rafał Chełmiński