15. zwycięstwo Śląska - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Siódemka Miedź Legnica

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bez niespodzianki i emocji w derbach Dolnego Śląska. W 15. kolejce wrocławianie pewnie pokonali Miedź Legnicę 34:27 i wciąż z kompletem punktów liderują w tabeli I ligi grupy B.

Śląsk Wrocław rozpoczął od nowego ustawienia w obronie, 5-1 z wysuniętym Bartłomiejem Koprowskim (niczym Chorwacja z Igorem Vorim) i to Koprowski otworzył wynik spotkania pod udanej kontrze. Legniczanie rozgrywali odważne, ale czytelne dla gospodarzy akcje. Pierwsza bramka dla Miedzi padła dopiero w 5. minucie, przy stanie 3:0. Jej autorem był Kacper Adamski. Goście próbowali zagrywać do obrotowego Adriana Wojkowskiego, ale nie mógł on się przepchnąć przez twarda obronę Śląska. W 10. min wrocławianie prowadzili już 10:1 i wtedy o czas poprosił trener gości Piotr Będzikowski. Jego zawodnicy rozgrywali piłkę chaotycznie, a w obronie nie potrafili poradzić sobie z indywidualnymi umiejętnościami przeciwników.

Dobre zawody rozgrywał Adamski, który druga bramkę dla zespołu zdobył po zwodzie i efektownym rzucie z biodra w 12. minucie. Chwilę później na ławce kar wylądował Robert Szuszkiewicz i Miedź, przegrywając 6 bramkami, musiała na dodatek radzić sobie w osłabieniu. Wykorzystując to, gracze WKS-u stworzyli przewagę i z dobrej pozycji „ wkrętką” popisał się Arkadiusz Miszka. Trzecie trafienie dla Legnicy dopiero w 15. minucie zdobył znów Adamski – do tej pory tylko on w swojej drużynie wpisywał się na listę strzelców.

Gospodarze grali prostą i nadzwyczaj skuteczną piłkę: krzyżówki rozgrywających, atak ze zwodem, bieganie po przekątnej do kontrataku. To nie powinno zaskakiwać rywali. Mimo to ekipa gościu nie potrafiła temu zaradzić i w 17. minucie przy stanie 14:4 dla Śląska o drugi czas poprosi Będzikowski.

Po przerwie niewiele się zmieniło, coraz bardziej widoczna była różnica klas obu drużyn, o czym świadczyła utrzymywana dziesięciobramkowa przewaga WKS-u. Kluczem do takiego wyniku okazała się przede wszystkim bardzo dobra dyspozycja wrocławian w obronie, co przełożyło się na kilka udanych interwencji Marcina Schodowskiego w bramce (po efektywnej współpracy z blokiem).

Trener Śląska Aleksander Malinowski rotował składem, na boisku w końcówce pierwszej polowy weszło czterech nowych zawodników. To nie zmieniło sytuacji, czyli pełnej kontroli wyniku przez gospodarzy. Nagle jednak faworyt musiał zagrać w czterech w polu. Kary 2 minut otrzymali, najpierw Bogumił Baran, następnie Maciej Ścigaj. Rywale nie wykorzystali okazji i rzucili w tym stanie tylko dwie bramki, tracąc tyle samo. Po 30. minutach na tablicy widniał jednostronny wynik: 20:12.

Drugą część meczu doskonale rozpoczął legnicki bramkarz Kamil Buchcic, który obronił rzut karny, wykonywany przez doświadczonego Miszkę. Dwie minuty później powtórzył wyczyn. Tym razem "wyciągnął" Ścigaja. Przewaga Śląska stopniała do 7 bramek. Legnica zaczęła grać agresywniej i uważniej w obronie. Piękną bramkę w 40. minucie zdobył Koprowski rzutem w samo okienko z 9 metra. Goście na moment stracili koncentrację i dziesięciobramkowa przewaga znowu pojawiła się na tablicy wyników (26:16).

Trzeba wspomnieć, że równą formę prezentował w bramce Schodowski. W 46. minucie Śląsk po raz drugi w tym meczu musiał grać w podwójnym osłabieniu- chodziło o błąd zmiany. Legniczanie tym razem wykorzystali taką sytuację, wygrywając przewagę 3:0 (29:21). Można to jednak nazwać krótkim akcentem dobrej gry gości. Wynik mówił sam za siebie. Malinowski miał zdecydowanie więcej asów i w rękawie i na swojej ławce.

Legnicka drużyna mobilizowała się w każdej akcji. Dobrą formę zaprezentował lewoskrzydłowy niej Wojciech Czuwara. Lepiej między słupkami reagował Buchcic, lecz to były jedynie iskry nadziei przy gradzie bramek WKS-u. W ostatnich minutach w szeregach gospodarzy zapanowało rozluźnienie. Zdarzyło się ono w momencie, w którym było już wiadomo, że nic nie odbierze Śląskowi zwycięstwa w pierwszym meczu u siebie w 2014 roku.

Śląsk Wrocław - Siódemka Miedź Legnica 34:27 (20:12) Śląsk:

Schodowski, Herudziński - Philippe, Płonka (2), Kryński (3),Krupa (1), Baran (1), Koprowski (6), Jarowicz (3), Miszka (4), Nowak (1), Wróblewski (3), Ścigaj (10)

Miedź: Buchcic, Zambrzycki - Siekaniec, Szuszkiewicz (2), Adamski (10), Antosik (1), Czuwara J., Czuwara W. (4), Orzłowski, Piwko, Wita (2), Kozłowski (7)

Kary: Śląsk 8 min. Miedź 2 min. Sędziowie:

Marciniak Piotr (Wolsztyn), Radziszewski Mariusz (Wolsztyn)

Widzów: ok. 250

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (7)
Pan Piotr.
27.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mam corke...ale to nie ma znaczenia. Pozdr.  
filido21
27.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pan Piotr był na innym meczu że tyle rzutów naliczył albo boli go że jego syn nie gra tylko siedzi :)  
Pan Piotr.
27.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No tak, ale na ponad 20 rzutow 10 bramek, to patrzac na skutecznosc to bardzo slabo. Biorac pod uwage, ze jest niby tak doswiadczony, to wiekszosc tych bledow w ogole w ogole nie lowinno miec m Czytaj całość
Pan Piotr.
26.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Masz racje. Ale kurcze troche mnie to denerwuje:/ nie rozumiem pewnych decyzji trenera. Wkurzajace jest to, ze inny zawodnik popelni jeden blad i jest sciagany z boiska, a ta dwojka popelnia na Czytaj całość
avatar
Kibic Śląska Wrocław
26.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
My kibice widzimy to z boku a trener jest w środku z zespołu,ma pewnie plan o którym nic niewiemy,ważne że wygrywają i super liga coraz bliżej