Piotr Pakulski: Mam nadzieję, że poradzimy sobie z przestojami

Szczypiorniści Viretu CMC odnieśli trzecią wygraną w rundzie rewanżowej, a na parkiecie po raz kolejny błyszczał kołowy Piotr Pakulski.

Licznie zgromadzona publiczność po pierwszych minutach przecierała oczy ze zdumienia, gdyż to SPR Tarnów był stroną dominującą. Wydawało się, że przedmeczowe obawy Gienadija Kamielina wydawały się słuszne i trener Ryszard Skutnik przygotował kilka niespodzianek w grze swojego zespołu. Gra Viretu CMC wróciła jednak na właściwe tory bardzo szybko. - Początek był faktycznie dosyć słaby. Musieliśmy poznać styl grania tarnowian, gdyż przyszedł nowy trener i wprowadził swoje przemyślenia taktyczne. Także my w końcu załapaliśmy rytm i nie mieliśmy problemu, by odnieść wysokie zwycięstwo - powiedział po meczu zdobywca 11 goli.

Wiele zastrzeżeń co do stylu gry w wykonaniu zielono-żółto-czarnych pojawiło się po dwóch pierwszych konfrontacjach z Ostrovią oraz Anilaną. - Faktycznie nie były one najlepsze w naszym wykonaniu, ale najważniejsze są 4 punkty w nich zdobyte. Mam nadzieję, że poradzimy sobie z tymi przestojami w początkowych fragmentach, gdyż dość długo się rozkręcamy. Chodzi o to, by w kolejnych spotkaniach od pierwszego gwizdka gra przebiegała pod nasze dyktando - stwierdził obrotowy.

Zawiercianie podczas meczu z SPR-em Tarnów znów mogli liczyć na głośne wsparcie z trybun. Spora w tym zasługa kadry Śląska (rocznik '99), która przebywała na obozie w pobliskich Kroczycach i aktywnie włączyła się we wspieranie Viretu w starciu z SPR-em. - No meczu ze Śląskiem oprawa i doping był na bardzo wysokim poziomie. Również patrząc na frekwencję jaka stawiła się na "hit I ligi" mieliśmy nadzieję, że to zainteresowanie przełoży się na spotkania rundy rewanżowej. Jednak w meczu z Ostrovią spotkała nas niemiła niespodzianka, gdyż z niewiadomych względów liczba kibiców - delikatnie mówiąc - nie porywała. Dzisiaj jednak kibice stanęli na wysokości zadania za co chcieliśmy im gorąco podziękować - skwitował Piotr Pakulski.

Komentarze (0)