Licznie zgromadzona publiczność po pierwszych minutach przecierała oczy ze zdumienia, gdyż to SPR Tarnów był stroną dominującą. Wydawało się, że przedmeczowe obawy Gienadija Kamielina wydawały się słuszne i trener Ryszard Skutnik przygotował kilka niespodzianek w grze swojego zespołu. Gra Viretu CMC wróciła jednak na właściwe tory bardzo szybko. - Początek był faktycznie dosyć słaby. Musieliśmy poznać styl grania tarnowian, gdyż przyszedł nowy trener i wprowadził swoje przemyślenia taktyczne. Także my w końcu załapaliśmy rytm i nie mieliśmy problemu, by odnieść wysokie zwycięstwo - powiedział po meczu zdobywca 11 goli.
Wiele zastrzeżeń co do stylu gry w wykonaniu zielono-żółto-czarnych pojawiło się po dwóch pierwszych konfrontacjach z Ostrovią oraz Anilaną. - Faktycznie nie były one najlepsze w naszym wykonaniu, ale najważniejsze są 4 punkty w nich zdobyte. Mam nadzieję, że poradzimy sobie z tymi przestojami w początkowych fragmentach, gdyż dość długo się rozkręcamy. Chodzi o to, by w kolejnych spotkaniach od pierwszego gwizdka gra przebiegała pod nasze dyktando - stwierdził obrotowy.
Zawiercianie podczas meczu z SPR-em Tarnów znów mogli liczyć na głośne wsparcie z trybun. Spora w tym zasługa kadry Śląska (rocznik '99), która przebywała na obozie w pobliskich Kroczycach i aktywnie włączyła się we wspieranie Viretu w starciu z SPR-em. - No meczu ze Śląskiem oprawa i doping był na bardzo wysokim poziomie. Również patrząc na frekwencję jaka stawiła się na "hit I ligi" mieliśmy nadzieję, że to zainteresowanie przełoży się na spotkania rundy rewanżowej. Jednak w meczu z Ostrovią spotkała nas niemiła niespodzianka, gdyż z niewiadomych względów liczba kibiców - delikatnie mówiąc - nie porywała. Dzisiaj jednak kibice stanęli na wysokości zadania za co chcieliśmy im gorąco podziękować - skwitował Piotr Pakulski.