Wojna w Kwidzynie - siedem kontuzji w meczu MMTS-u z Azotami

Aż siedmiu zawodników odniosło mniejsze lub większe urazy w trakcie środowego meczu MMTS-u Kwidzyn z KS Azotami Puławy. Co ciekawe szkoleniowcy obu drużyn uważają, że spotkanie nie było brutalne.

Starcie ekip z Kwidzyna i Puław dostarczyło sporo emocji. Od pierwszych minut spotkanie było bardzo wyrównane, żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie znaczącej przewagi, przez co wynik rywalizacji rozstrzygnięty został dopiero w samej końcówce. W trakcie meczu zawodnicy MMTS-u i Azotów nie oszczędzali się, co poskutkowało aż siedmioma kontuzjami, które prowadzący zawody arbitrzy wpisali do pomeczowego protokołu.

W kwidzyńskim obozie kontuzji mięśni brzucha nabawili się Przemysław Rosiak i Adrian Nogowski, na drobny uraz kciuka narzekał natomiast Kamil Sadowski. - Rosiak szarpnął się gdzieś w obronie i coś zakuło go w mięśniach międzyżebrowych. Nogowski z kolei doznał urazu przy rzucie, w sytuacji zupełnie bez kontaktu z rywalem. To najprawdopodobniej sprawy przepuklinowe - wyjaśnia trener MMTS-u Krzysztof Kotwicki.

Grono kontuzjowanych w jego ekipie dopełnił Wiktor Jędrzejewski, który niefortunnie zderzył się z rywalem i rozciął łuk brwiowy. Co ciekawe takiego samego urazu doznał rozgrywający puławian Krzysztof Tylutki. - Krzysiek rozciął łuk, ale ma na to założone takie paski ściągające i wszystko jest w porządku - zdradza II trener Azotów, Marcin Kurowski. Oprócz Tylutkiego kontuzji w meczu z MMTS-em doznali Rafał Przybylski (problem z kciukiem) i Przemysław Krajewski (stłuczenie kręgosłupa). Obaj jednak będą do dyspozycji już w następnym spotkaniu puławian.

Pomimo dużej liczby urazów i kontuzji, zarówno trener Kotwicki jak i Kurowski, przyznali, że mecz był spokojny, a wszystkie urazy to kwestia przypadku. - To nie były żadne złośliwe faule, jedynie zbieg okoliczności - mówi Kurowski, a Kotwicki dodaje: - Wiadomo, że zespół z Puław gra dość mocno i agresywnie w defensywie, ale my nie przestraszyliśmy się tego i podjęliśmy walkę. Te wszystkie kontuzje nie wynikają jednak z walki czy brutalności. Może ta lista wygląda zatrważająco, ale była to wyłącznie kwestia pecha - dodaje.

Pięciu z siedmiu kontuzjowanych w środowym meczu zawodników powinno wrócić do gry już w kolejnych meczach. Pod znakiem zapytania stoi jedynie dyspozycja Rosiaka i Nogowskiego, w ich przypadku potrzeba trochę więcej czasu na podanie dokładnej diagnozy i terminu powrotu na parkiety.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: