Duran zwyzywana w Lublinie, "Nie pozwolę, żeby mój syn wracając do domu pytał się mnie, dlaczego mamo jesteś k....?"
W weekend do Lublina po raz kolejny zawitała była zawodniczka miejscowego klubu - Katarzyna Duran. Niestety, szczypiornistka Pogoni Baltica została po raz kolejny wygwizdana i zwyzywana.
Po zakończeniu pierwszej połowy sobotniego meczu ligowego (gospodynie wygrały 36:24) Duran nie wytrzymała i wdała się w "rozmowę" z kibicami MKS-u. - Nie chodziło o gwizdy, bo gwiżdżą na mnie od kilku lat i mnie to nie rusza. Ale obok mnie stał mój pięcioletni syn, który rozumie to i bał się. Nie pozwolę, żeby mój syn wracając do domu pytał się mnie, dlaczego mamo jesteś k....? Z nikim z tych panów z sektora 10 (zajmowanego przez fan klub - red.) nie sypiałam, więc znajdźcie inne przezwisko - powiedziała szczypiornistka Pogoni na łamach Kuriera Lubelskiego.
Lubelscy kibice nie mogą wybaczyć Katarzynie Duran odejścia z klubu w 2010 roku, gdy ten zmagał się z problemami finansowymi. - Żałuję jednej rzeczy, że odchodząc do Gdyni nie powiedziałam, jaka jest prawda. I teraz za to płacę. Niech cieszą się, że nie pogrzebałam tego klubu, bo jakbym zaczęła walczyć i wyciągać brudy, to inaczej by się to skończyło (ówczesnym prezesem SPR był Andrzej Wilczek, który zadłużył klub na ponad dwa miliony – red.). Przestańcie więc panowie wymyślać niestworzone rzeczy, bo fakt jest taki, że z Lublina odeszło wiele zawodniczek - dodała Duran, która z lubelską drużyną zdobyła aż 5 tytułów mistrza Polski.Więcej w Kurierze Lubelskim.