Patrik Liljestrand: Nie widziałem w mojej drużynie wiary w sukces
Górnik Zabrze po trzech meczach zakończył rywalizację o awans do finału z Orlen Wisłą Płock. Śląska drużyna zanotowała z faworytem komplet porażek, choć dwa ostatnie mecze mogły się podobać.
- Orlen Wisła Płock do finału weszła zasłużenie. Udowodniła, że jest od nas lepszym zespołem, zwyciężając w półfinałowej rywalizacji 3:0. Staraliśmy się ze wszystkich sił osiągnąć jak najlepszy wynik, ale nie stać nas było nawet na jedno zwycięstwo - przyznaje Patrik Liljestrand, trener Górnika Zabrze.
Gra śląskiej drużyny mogła podobać się zwłaszcza przed przerwą. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra. Szczególnie Sebastian Suchowicz rozgrywał w tej części meczu bardzo dobre zawody. W drugiej połowie było już gorzej, bo nie wykorzystywaliśmy swoich okazji w ofensywie i popełnialiśmy błędy w obronie. Nasz bramkarz też nie był tak skuteczny - analizuje szwedzki szkoleniowiec.- Orlen Wisła Płock niczym nas nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy czego możemy się po rywalu spodziewać. Być może zbyt dzieli nas zbyt dużo, by moi zawodnicy byli w stanie uwierzyć w to, że mogą z takim rywalem nawiązać wyrównaną walkę od początku do końca i sprawić niespodziankę - zastanawia się Szwed.
Górnikowi zabrakło też boiskowego cwaniactwa. - Wygląda na to, że nie jesteśmy wystarczająco sprytni, by z takimi rywalami wygrywać. O tym może świadczyć to, w jaki sposób zachowywali się moi zawodnicy w ofensywie, kiedy Michał Kubisztal czy Łukasz Stodtko rzucali wprost w bramkarza rywala i czynili to wielokrotnie, ułatwiając mu interwencje. Tak nie da się meczu wygrać - puentuje trener drużyny z Wolności.
Mariusz Jurasik płakał po klęsce z Orlen Wisłą Płock. "Mam 38 lat, a nadal nie umiem przegrywać"