Krzysztof Kempski: Jedno zwycięstwo, dwie porażki, ale chyba nie do wyników turnieju Baltica Summer Cup przykładacie największą wagę? Zmierzyłyście się z czołowymi europejskimi drużynami.
Monika Głowińska: Miałyśmy możliwość zetknięcia się z inną piłką ręczną. Pierwszy mecz z Dunkami pokazał nam, jaka jest między nami różnica. Nie chcę powiedzieć, że duża, ale trochę nas dzieli. Jest nad czym pracować, żeby dążyć do doskonałości i perfekcjonizmu, że tak to nazwę. Doznałyśmy dwóch porażek. Na pewno szkoda, bo w tej nowej hali mogłyśmy zaprezentować się inaczej. Ale tak jak pan powiedział, to są mecze sparingowe. Najważniejsze to wyciągać z nich wnioski i robić ten krok do przodu. Mamy jeszcze trochę czasu. Sądzę, że te błędy, które popełniałyśmy wyeliminujemy.
Międzynarodowy skład to też preludium pucharów, w których w tym roku zagracie? Tak to pani ocenia?
- Jak ja to oceniam? Cel był na pewno taki, aby stworzyć silny, fajny turniej. Sądzę, że taki turniej miał miejsce w Szczecinie i jeszcze w dodatku na nowej hali. Uważam go za jak najbardziej pozytywny. Szkoda, że zespół gospodyń skończył go na 5. miejscu, ale reszta jest na plus.
[ad=rectangle]
Wicemistrz Polski zajął z kolei szóste miejsce, więc to też pewna niespodzianka.
- To są takie pierwsze mecze kontrolne, także nie ma co zwieszać głów i załamywać takim czy innym miejscem. Pozytywne będzie to, jak za tydzień (podczas turnieju w Lubinie - dop. red.) zagramy lepiej, nie popełniając tych błędów, które popełniłyśmy na tej imprezie.
Porozmawiajmy chwilę o hali. Jak się pani podoba nowy obiekt przy Szafera?
- Podoba się na pewno, choć jesteśmy przyzwyczajone do mniejszej gabarytowo hali. Jest tu dużo przestrzeni. Na pewno trzeba się będzie do niej dostosować, bo grając na tym starym, małym obiekcie a tutaj, to jest zupełnie inna bajka. Za bramką jest dużo miejsca. W niedzielę zagrałyśmy swój najlepszy mecz na tym turnieju i chyba już się trochę do niej przyzwyczaiłyśmy.
Jakieś wady, które dało się zauważyć? Podobno są małe szatnie. To prawda?
- O wadach nie będę mówić głośno. To jest naprawdę piękny obiekt. Na naszych meczach nic złego się nie działo. Cieszymy się, że mogłyśmy tutaj zagrać i że mogłyśmy pokazać innym zespołom, jaką mamy halę sportową.
Teraz czas na drugi turniej. Zagrają tam zupełnie inne drużyny.
- To cieszy. Turniej w Szczecinie był bardziej skandynawski. W Lubinie będzie zupełnie inne granie i fajnie. Mamy możliwość sprawdzenia i kształcenia się na tle innych zespołów, niekoniecznie polskich.
Wiecie już, o co będziecie walczyły w przyszłym sezonie czy jeszcze takich celów nie postawiono?
- Na razie żyjemy okresem przygotowawczym.