Zetknęłyśmy się z inną piłką ręczną - rozmowa z rozgrywającą Pogoni Baltica Moniką Głowińską

W ostatni weekend w Szczecinie odbywał się międzynarodowy turniej piłki ręcznej Baltica Summer Cup 2014. O jego ocenę, ale i nie tylko poprosiliśmy Monikę Głowińską - kapitan Pogoni Baltica Szczecin.

Krzysztof Kempski: Jedno zwycięstwo, dwie porażki, ale chyba nie do wyników turnieju Baltica Summer Cup przykładacie największą wagę? Zmierzyłyście się z czołowymi europejskimi drużynami.

Monika Głowińska: Miałyśmy możliwość zetknięcia się z inną piłką ręczną. Pierwszy mecz z Dunkami pokazał nam, jaka jest między nami różnica. Nie chcę powiedzieć, że duża, ale trochę nas dzieli. Jest nad czym pracować, żeby dążyć do doskonałości i perfekcjonizmu, że tak to nazwę. Doznałyśmy dwóch porażek. Na pewno szkoda, bo w tej nowej hali mogłyśmy zaprezentować się inaczej. Ale tak jak pan powiedział, to są mecze sparingowe. Najważniejsze to wyciągać z nich wnioski i robić ten krok do przodu. Mamy jeszcze trochę czasu. Sądzę, że te błędy, które popełniałyśmy wyeliminujemy.

Międzynarodowy skład to też preludium pucharów, w których w tym roku zagracie? Tak to pani ocenia?

- Jak ja to oceniam? Cel był na pewno taki, aby stworzyć silny, fajny turniej. Sądzę, że taki turniej miał miejsce w Szczecinie i jeszcze w dodatku na nowej hali. Uważam go za jak najbardziej pozytywny. Szkoda, że zespół gospodyń skończył go na 5. miejscu, ale reszta jest na plus.
[ad=rectangle]
Wicemistrz Polski zajął z kolei szóste miejsce, więc to też pewna niespodzianka.

- To są takie pierwsze mecze kontrolne, także nie ma co zwieszać głów i załamywać takim czy innym miejscem. Pozytywne będzie to, jak za tydzień (podczas turnieju w Lubinie - dop. red.) zagramy lepiej, nie popełniając tych błędów, które popełniłyśmy na tej imprezie.

Porozmawiajmy chwilę o hali. Jak się pani podoba nowy obiekt przy Szafera?

- Podoba się na pewno, choć jesteśmy przyzwyczajone do mniejszej gabarytowo hali. Jest tu dużo przestrzeni. Na pewno trzeba się będzie do niej dostosować, bo grając na tym starym, małym obiekcie a tutaj, to jest zupełnie inna bajka. Za bramką jest dużo miejsca. W niedzielę zagrałyśmy swój najlepszy mecz na tym turnieju i chyba już się trochę do niej przyzwyczaiłyśmy.

Hala przy Szafera przysporzyła organizatorom małych problemów
Hala przy Szafera przysporzyła organizatorom małych problemów

Jakieś wady, które dało się zauważyć? Podobno są małe szatnie. To prawda?

- O wadach nie będę mówić głośno. To jest naprawdę piękny obiekt. Na naszych meczach nic złego się nie działo. Cieszymy się, że mogłyśmy tutaj zagrać i że mogłyśmy pokazać innym zespołom, jaką mamy halę sportową.

Teraz czas na drugi turniej. Zagrają tam zupełnie inne drużyny.

- To cieszy. Turniej w Szczecinie był bardziej skandynawski. W Lubinie będzie zupełnie inne granie i fajnie. Mamy możliwość sprawdzenia i kształcenia się na tle innych zespołów, niekoniecznie polskich.

Wiecie już, o co będziecie walczyły w przyszłym sezonie czy jeszcze takich celów nie postawiono?

- Na razie żyjemy okresem przygotowawczym.

Źródło artykułu: