Mecz KGHM Metraco Zagłębia Lubin z SPR Pogoń Balticą Szczecin mógł publiczności się podobać. Kiedy wydawało się, że gospodynie stracą punkty na swym terenie, wydarzyło się coś niesamowitego, niczym powtórka z finałowych spotkań z aktualnym mistrzem Polski. Drużyna wicemistrzyń podniosła się i potrzebowała raptem dziewięciu minut, żeby doprowadzić do wyrównania.
[ad=rectangle]
Pobudka Miedziowych zdezorientowała zespół z Grodu Gryfa, bowiem zaczął popełniać proste, niewymuszone błędy. Pojedynek okrzyknięty hitem kolejki był do wygrania, ale zakończył się przykrą porażką, którą ciężko wytłumaczyć.
- Gratuluję zwycięstwa. Mecz z mojej perspektywy był bardzo, ale to bardzo dziwny. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu znakomita w obronie. Myślę, że nasz przeciwnik rzadko rzuca tylko pięć bramek. Natomiast w drugiej połowie sytuacja nam się skomplikowała, gdy Monika Stachowska dostała drugie wykluczenie. Wiedzieliśmy, że musimy Monikę trochę "oszczędzać" -
skomentował trener Adrian Struzik.
- Lubin później bardzo mocno na nas ruszył i mecz zakończył się takim, a nie innym wynikiem. Niemiłym dla nas. Tych błędów nawet nie potrafię wytłumaczyć. To na pewno związane z psychiką, odpowiedzialnością wzięcia gry na swoje barki -
zakończył szkoleniowiec szczecinianek.