Michał Gałęzewski: W momencie, w którym rzuciliście trzy bramki w osłabieniu na cztery minuty przed końcem wydawało się, że mecz już wygraliście. Co się stało na sam koniec?
Jerzy Szafraniec: Tak się składa już po raz kolejny, że mój zespół ciężką pracą zdominował rywala przez większą część spotkania. Jak powiedział Damian Wleklak, panowaliśmy nad sytuacją. Otwarcie było dla nas korzystne. Moi gracze po raz kolejny popełnili te same błędy. Nie wyciągają wniosków, że gdy istnieje możliwość pozbawienia przeciwnika nadziei na jakikolwiek sukces, to trzeba to zrobić. To nasza stara bolączka. W przewadze moi gracze mnie zadziwiali. Potrafili zagrać wspaniałe akcje, wyprowadzić na czystą pozycję kolegę, który zdobywa bramkę, by za chwilę oddać piłkę bez walki. To dla mnie niezrozumiałe. Czeka nas teraz ogromna praca. Zespół chcący grać w play offach nie może sobie pozwalać na takie błędy i nie zdobywać bramek. O to chodziło w końcówce.
[ad=rectangle]
Przez długi czas to jednak Zagłębie prowadziło. Ten remis traktuje pan jak porażkę?
- Muszę pogratulować remisu kolegom z Gdańska, do których we wrześniu przyszedł chyba Święty Mikołaj. Sprezentowaliśmy zespołowi Wybrzeża remis na własne życzenie i jestem zawiedziony postawą niektórych graczy w końcówce, ale nie pierwszy, nie ostatni raz nam się takie coś przytrafia. Mam nadzieję, że w następnych meczach będzie jak najmniej takich momentów. Postaramy się wyciągnąć budujące wnioski. Liczę, że ci zawodnicy to zrobią. Jak myśli się o graniu w play-offach, a takie jest nasze zadanie, to prowadząc siedmioma bramkami nie wolno remisować.
Kolejny raz potwierdziła się teza, że mecz sam się nie wygra.
- Tak to oceniam, że niektórzy gracze stanęli. Być może mogły być to braki kondycyjne, ale tylko dwóch graczy nie zeszło z boiska - mam tu na myśli Faruka Halilbegovicia i Michała Bartczaka. Reszta była zmieniana. Michał Stankiewicz grający tylko w ataku powinien kondycyjnie dobrze wypaść. To dla mnie niezrozumiałe.
W meczu w Gdańsku Wojciech Gumiński zdobył aż 14 bramek. Czy to dobrze, czy paradoksalnie źle i wolałby pan, by ciężar zdobywania bramek rozłożył się na cały zespół?
- Ja bym wolał, żeby zdobył 5, 8, czy 10, ale żebyśmy zdobyli dwa punkty. Ilości bramek poszczególnych zawodników się nie liczą. Zdobył 14 bramek, bo skończył to, co miał skończyć i nie możemy mieć do niego o nic pretensji - rzucił wszystkie karne i w końcówce podjął ryzyko, rzucając z trudnej pozycji podczas gry w osłabieniu i ta bramka wpadła. Grał na swoim dobrym poziomie i do tego gracza nie mam żadnych pretensji.
[b]
Ten sezon ze względu na halę, może być dla Zagłębia nowym otwarciem. Wcześniej - delikatnie mówiąc - graliście w obiekcie, którego standardy odbiegały od tych, jakie powinny być w PGNiG Superlidze...[/b]
- Graliśmy na sali gimnastycznej. Na razie jestem zdegustowany naszą postawą. W Głogowie zaliczyliśmy falstart. Graliśmy jak sparaliżowani, tak jak byśmy wyszli pierwszy raz na takie spotkanie. Chyba lepsze rozegraliśmy z Chrobrym wtedy, gdy dopiero zaczęliśmy przygotowania, a nie już podczas sezonu. W Gdańsku na początku Wybrzeże próbowało walczyć, ale to była kwestia czasu, by je zdominować. Chciałbym by to było nowe otwarcie i będziemy robić wszystko, by to osiągnąć.
Na początku sezonu powinniście łapać trochę punktów, biorąc pod uwagę z kim gracie teraz, a z kim później.
- Terminarz jest niezły. Graliśmy z Chrobrym i trzeba było tam powalczyć. Nie ukrywam, że liczyłem też na wygraną z Wybrzeżem i miałem pewne prawo sądzić, że tak się skończy. Później mamy trudny mecz z zespołem ze Szczecina, który dysponuje dobrą ósemką graczy. Następnie jedziemy do beniaminka z Wągrowca, a później podejmujemy Śląsk Wrocław. Powinniśmy gromadzić punkty, bo później czekają nas wyjazdy do Mielca, Puław oraz mecze z Vive i z Wisłą. W pierwszych meczach punkty były na wyciągnięcie ręki. Witaliśmy się z gąską, a ta gąska uciekła.
W kolejnym meczu gracie z Gaz-System Pogonią - zespołem, który ma takie same cele, jak Zagłębie. Co musicie zrobić, by wygrać?
- To będzie na pewno trudne spotkanie. Mieliśmy okazję rozegrać sporo spotkań z Gaz-System Pogonią, bo mierzyliśmy się z nią i w Kwidzynie i w Dzierżoniowie i w międzyczasie zagrali w Lubinie w nowej hali. Dwa spotkania przegraliśmy, jedno wygraliśmy. Trudno jednak wyciągać na tej podstawie jakiekolwiek wnioski. Jeden i drugi zespół był podmęczony przygotowaniami. Sądzę, że zadziała magia własnego boiska i fakt, że to pierwszy mecz w nowej hali. Liczę, że moi zawodnicy otrząsną się po remisie w Gdańsku i zagramy twardo, jak przez większą część spotkania z Wybrzeżem.
[b]
Skład Zagłębia jest już zamknięty, czy macie miejsce w zespole na którejś pozycji?[/b]
- Mamy kłopoty zdrowotne. W Gdańsku na lewym rozegraniu Faruk Halilbegović nie miał ani chwili zmiany, bo Leszek Michałów ma złamaną kość śródstopia. Mateusz Wolski powoli dochodzi do siebie. Występ Dawida Przysieka był niezbyt imponujący i mam tutaj mieszane uczucia. Problemem jest też brak zmiennika na prawe rozegranie. To powinno być przedmiotem naszych zmartwień, poszukiwań i oczekiwań.
Faruk Halilbegović może być gwiazdą ligi? Na taką jest przez wielu kreowany...
- Czy to będzie gwiazda? Nie chcę się wypowiadać w takich kategoriach. Chciałbym, by był to równo grający zawodnik przez cały sezon. Ma duże doświadczenie i bardzo na niego liczyłem w takich sytuacjach, jakie miały miejsce w Gdańsku. Ta sytuacja wyłączenia go była mu może na rękę. Nie chciałbym go krytykować, bo zagrał naprawdę nieźle, na pewno o klasę lepiej, niż w Głogowie.