W przedsezonowych typowaniach Górnik Zabrze stawiało się w gronie faworytów do medalu i mówiło się, że może sporo namieszać w przewidywalnym do tej pory układzie tabeli. Już początek rozgrywek pokazał, że nie były to bezpodstawne przypuszczenia. Zabrzanie bowiem obok mistrzów Polski, drużyny Vive Tauronu Kielce, byli jedyną ekipą, która nie straciła żadnego punktu. Mecz między oboma zespołami przez wielu określany był mianem pojedynku kolejki. Wyrównana walka miała jednak miejsce tylko przez pierwsze kilkanaście minut.
- Jak zawsze mogę podziękować moim zawodnikom, że przez całe sześćdziesiąt minut spotkania byli bardzo skoncentrowani. Podeszli do tego meczu i do zespołu z Zabrza z dużym szacunkiem. To zaprocentowało i w kolejnych minutach było już nam łatwiej - powiedział po zakończeniu spotkania trener Talant Dujszebajew.
[ad=rectangle]
Urazy w kieleckiej ekipie spowodowały, że aż czterech graczy znalazło się poza protokołem meczowym. - Mieliśmy czterech zawodników z kontuzjami, czyli Urosa Zormana, Denisa Bunticia, Julena Aguinagalde i Tomka Rosińskiego. Z tego powodu każdy, kto był zdrowy musiał zachować pełną koncentrację - powiedział Dujszebajew.
Zabrzanie to bardzo mocny przeciwnik, kielczanie nie mieli jednak większych problemów z rozmontowaniem defensywy swoich rywali. - Górnik miał bardzo ciężki wyjazd do Mińska, zawodnicy w autobusie spędzili 14-15 godzin. To nie jest prosta rzecz zagrać potem na najwyższym poziomie, bo jest mało czasu na regenerację. Górnik miał bardzo dobre momenty, ale myślę, że my byliśmy trochę lepiej skoncentrowani - podsumował spotkanie trener Vive Tauronu Kielce.