Zespół prowadzony przez szkoleniowca Patrika Liljestranda, po ciekawym widowisku, przegrał na wyjeździe z MKS Zagłębiem Lubin. Powtórzył się wynik z poprzedniego sezonu, kiedy Górnik także wracał z Dolnego Śląska bez punktów. Największą zmorą zabrzan okazały się być błędy własne oraz dobrze dysponowany bramkarz Miedziowych, który obronił także "piłkę meczową", ratując lubinian przed utratą punktu.
[ad=rectangle]
- Na pewno był to mecz walki. Wydaje mi się, że mógł się kibicom podobać, bo przez sześćdziesiąt minut miała miejsce dobra piłka ręczna, choć może w końcówce pojawiło się trochę za dużo błędów - podsumował spotkanie skrzydłowy Górnika Zabrze, Bartłomiej Tomczak.
Błędy popełniała także drużyna gospodarzy, dzięki czemu szala zwycięstwa przechyliła się na stronę zabrzan. Zawodnik przyznaje, że ostatnie akcje spotkania można było przeprowadzić znacznie lepiej. Zwłaszcza tę ostatnią, gdyż Górnik miał jeszcze szansę doprowadzić do wyrównania.
- Jak wychodzimy w końcówce na prowadzenie jedną bramką, to nie możemy przegrać tego meczu, bo jesteśmy doświadczoną drużyną. Praktycznie w drugiej połowie na boisku grał skład aktualnych lub byłych reprezentantów. Niestety ostatnie sześć minut zagraliśmy po frajersku i to się zemściło. Mieliśmy jeszcze od losu prezent na koniec. Dwadzieścia sekund, piłkę na remis, ale niestety po raz kolejny nie potrafiliśmy tego wykorzystać - dodał zawodnik.