Trzy zwycięstwa KSZO Odlewni Ostrowiec Św. pod koniec pierwszej części sezonu na pewno napawają kibiców i sztab szkoleniowy optymizmem. Widać, że efekt "nowej miotły" w tym przypadku zadziałał bez zarzutów. Największy problem był w głowach zawodników i właśnie w tej materii trzeba było zadziałać najmocniej.
[ad=rectangle]
- Wszystko rozgrywało się w głowie zawodników i w tej materii trzeba było ich odpowiednio nastawić. Ta ekipa ma spore predyspozycje do gry i umiejętności, by grać na wysokim poziomie. Dużo rozmawiamy - przed treningiem, po treningu i wierzę, że to przyniesie w końcu zamierzone rezultaty i ta drużyna fajnie się będzie prezentowała nawet z czołówką ligi. Mają grać swoje, wykonywać polecenia trenera i to już przynosi rezultaty - skomentował szkoleniowiec KSZO Odlewni, Aleksander Malinowski.
Ostrowiecka drużyna przed rozpoczęciem rozgrywek była postrzegana w roli czarnego konia ligi, jednak początek sezonu nie był udany dla pomarańczowo-czarnych i musieli oni przełknąć gorzką pigułkę w kilku spotkaniach. Teraz wszystko zaczyna się układać i wracać na właściwe tory. Trzy zwycięstwa to z pewnością spory zastrzyk optymizmu, jednak przed ekipą KSZO jeszcze wiele pracy i sporo elementów do poprawy.
- Mamy sporo jeszcze do poprawy i ta przerwa na pewno wyjdzie nam na dobre. Popracujemy jeszcze głównie nad skutecznością, bo są sytuacje stuprocentowe, które nie są przez nas wykorzystywane i to koniecznie trzeba naprawić. Dodatkowo brakuje trochę sił w nogach, jednak chłopcy pracują nad poprawą i tego elementu - stwierdził szkoleniowiec KSZO Odlewni.
Jak twierdzi trener Malinowski, już teraz widać, że rywale zaczynają zupełnie inaczej podchodzić do spotkań z ostrowiecką drużyną. KSZO nie jest już tylko beniaminkiem, ale zaczyna być zespołem, który może nawiązać walkę z każdym z rozgrywkach. - Na początku inne zespoły traktowały nas jak beniaminka, jednak takiego, który nie był w optymalnej formie i nie grał na miarę swoich możliwości. Po ostatnim zwycięstwie już wiem, że rywale będą się mobilizować dwa razy mocniej. Jeśli teraz zwolnimy obroty i zostaniemy w tym miejscu, w którym jesteśmy, to o końcowy zadowalający wynik będzie bardzo ciężko - zakończył trener.