Robert Lis: Brakuje nam świeżości

Polscy szczypiorniści w drugiej kolejce fazy grupowej mistrzostw świata pokonali Argentynę. - Rywalom należą się pochwały, ale przede wszystkim to my zagraliśmy słabo - mówi Robert Lis.

Biało-czerwoni pokonali Albicelestes, ale występ naszej drużyny nie dał zbyt wielu powodów do optymizmu. - Gramy schematyczną piłkę ręczną. Brakuje nam świeżości. Mamy jedną krzyżówkę, jedną zagrywkę... Nieustannie bazujemy na indywidualnych akcjach naszych rozgrywających. W ciągu dwóch i pół roku pracy Michaela Bieglera z kadrą niewiele się pod tym względem zmieniło - mówi Lis.
[ad=rectangle]

W starciu z Argentyńczykami Polacy bardzo oszczędnie korzystali z usług skrzydłowych. Według statystyk przygotowanych przez organizatorów, w niedzielę nasz zespół ze skrajnych sektorów boiska zakończył tylko trzy ataki pozycyjne. - Nasza gra cały czas kierowana jest do środka. Mamy właściwie tylko jedną akcję. Wbieg skrzydłowego, dużą krzyżówkę i albo Krzysiek Lijewski rzuca z półlewego rozegrania, albo Michał Jurecki bądź Mariusz Jurkiewicz próbują z półprawego rozegrania. To samo graliśmy z Niemcami - przypomina nasz rozmówca.

Ubogi atak pozycyjny sprawił, że biało-czerwoni mieli spore problemy z przedarciem się przez linię defensywną rywali. Kilka goli zapewnił nam za to kontratak będący efektem przyzwoitej postawy formacji defensywnej. Te trafienia przesądziły o końcowym rezultacie. - Straciliśmy dwadzieścia trzy bramki. To dobry wynik - przyznaje Lis.

Jasnym punktem naszej drużyny w starciu z Albicelestes był Michał Jurecki. - Widać, że jest w dobrej formie. To jego gol zapewnił nam zwycięstwo - podkreśla były reprezentant Polski. Kto jeszcze, jego zdaniem, zasłużył na wyróżnienie? - Kolejny dobry mecz rozegrał Bartek Jurecki. Pozytywnie wypadł Przemek Krajewski. Na słowa pochwały zasłużył też Sławek Szmal, który nie bronił zbyt skutecznie, ale odbił piłki kluczowe. Gdyby nie zatrzymany przez niego ostatni rzut karny, ten mecz mógłby się skończyć naprawdę różnie - mówi.

Nasi rywale, po remisie z Danią, byli o krok od sprawienia kolejnej niespodzianki.  - Argentyńczycy faktycznie zrobili ostatnio duży postęp - podsumowuje nasz rozmówca. - Widać po nich, że grają w europejskich ligach. Na pewno należą im się pochwały, ale niedzielny mecz pokazał przede wszystkim to, że my gramy słabo.

Źródło artykułu: