Przed starciem z mistrzami strefy Panamerykańskiej polscy zawodnicy byli postawieni pod ścianą. Podopieczni Michaela Bieglera po piątkowej porażce z reprezentacją Niemiec poważnie skomplikowali sobie sytuację w grupowej tabeli. Chcąc osiągnąć dobry rezultat na katarskim czempionacie, w czterech pozostałych meczach I fazy turnieju nasi zawodnicy nie mogli pozwolić sobie na stratę choćby punktu. Niedzielnym zwycięstwem nad Argentyńczykami biało-czerwoni mieli więc ruszyć w pogoń za pozostałymi grupowymi rywalami.
[ad=rectangle]
Argentyńscy szczypiorniści w żadnym wypadku nie zamierzali jednak podkładać się naszej drużynie. Zespół Eduardo Gallardo w piątek zremisował przecież z aktualnymi wicemistrzami świata i Europy Duńczykami, niespodziewanie otwierając swój dorobek i meldując gotowości włączenia się do walki o miejsce w 1/8 finału mistrzostw. Ewentualna wygrana nad Polską mogła więc niemal zapewnić im miejsce w najlepszej szesnastce turniej, nasz zespół znaleźć się mógł we wręcz tragicznym położeniu.
Początek spotkania należał do polskiej drużyny. W obronie graliśmy agresywnie, szybko przerywając ataki rywali, w ofensywnie natomiast nie przeszkadzała nam wyższa strefa Argentyńczyków. W efekcie po czterech minutach gry prowadziliśmy 3:1 po bramkach Krzysztofa Lijewskiego, Przemysława Krajewskiego i Michała Jureckiego.
Mistrzowie Panameryki doprowadzili co prawda w ciągu zaledwie minuty do remisu 3:3, biało-czerwoni jednak ponownie dzięki aktywniejszej postawie w defensywie oraz konsekwentnej grze w ataku zdołali wypracować sobie przewagę. Skutecznością na prawym skrzydle błysnął Michał Daszek, trafienie z koła dołożył też Bartosz Jurecki i w 11. minucie było 7:4 dla Polaków. Wszystko wówczas zmierzało w dobrym kierunku i polscy kibice zgromadzeni w Duhail mogli być optymistami.
Problemy przyszły jednak w kolejnych minutach. Trener Biegler zdecydował się na kilka zmian, zdejmując poobijanego Krzysztofa Lijewskiego, do gry desygnując zaś Andrzeja Rojewskiego i Karola Bieleckiego. Te ruchy nie okazały się dobre - Argentyńczycy natychmiast stanęli wyżej w obronie i Polacy zaczęli się niesłychanie męczyć w ataku pozycyjnym. Mariusz Jurkiewicz w 19. minucie miał na swym koncie już pięć błędów, a Michał Jurecki zaczął wdawać się w indywidualne spięcia z Diego Simonetem. To odbiło się na naszej grze i po kilku minutach ponownie był już remis, a w 22. minucie Federico Fernandez wyprowadził rywali na prowadzenie 11:10.
Przed przerwą biało-czerwoni nie zdołali odmienić swojej gry i w efekcie do szatni zeszli przegrywając 11:12. Nic dobrego nie można było też powiedzieć po kilku pierwszych minutach drugiej połowy spotkania. Argentyńczycy korzystali na naszej dość mozolnej grze w obronie i w pewnym momencie odskoczyli nawet na dwie bramki przewagi.
Sygnał do natarcia dał polskiemu zespołowi Przemysław Krajewski. Lewoskrzydłowy naszej kadry w przeciągu kilkunastu sekund wykorzystał dwie sytuacje, doprowadzając tym samym do remisu 16:16, a chwilę później w bardzo ważnej sytuacji utrzymał piłkę w boisku. Wkrótce trafił Krzysztof Lijewski, trafienie dołożył też Kamil Syprzak i w 46. minucie prowadziliśmy 19:17.
I gdy ponownie wydawało się, że polscy szczypiorniści przejęli inicjatywę i w niedługim czasie powiększą swoją przewagę, naszym zawodnikom przytrafił się przestój, który skrzętnie wykorzystali rywale. W drugiej linii rywali znakomicie spisywał się Diego Simonet, dobrze dysponowany był też jego brat Sebastian, z upilnowaniem którego biało-czerwoni mieli poważne problemy. Dziesięć minut przed końcem rywalizacji był remis 20:20.
W przeciwieństwie do piątkowego spotkania z Niemcami, biało-czerwoni tym razem zachowali więcej zimnej krwi i rozstrzygnęli ostatnie minuty rywalizacji na swoją korzyść. Świetnie zagraliśmy w tym fragmencie w defensywie, w ataku też znaleźliśmy sposób na wysoką strefę rywala. Dwie niezwykle ważne interwencje oraz przechwyt zanotował ponadto Sławomir Szmal.
W 54. minucie po bramce Bartosza Jureckiego wygrywaliśmy 22:20. Chwilę później trzecie dwuminutowe wykluczenie otrzymał Diego Simonet i na trzy minuty przed końcową syreną wygrywaliśmy 23:21. Nie oznaczało to jednak końca emocji - w ciągu 15 sekund na ławkę w związku z karami odesłani zostali Kamil Syprzak i Robert Orzechowski, a rywale otrzymali rzut karny. Ten na szczęście obronił Sławomir Szmal, a Michał Jurecki chwilę później zapewnił nam wygraną.
Dzięki zwycięstwu Polacy wrócili do walki o wysoką lokatę w grupie. Kolejnym rywalem biało-czerwonych będą Rosjanie, z którymi zagramy we wtorek o godz. 17:00.
Z Ad-Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs
Argentyna - Polska 23:24 (12:11)
Argentyna: Schulz, Garcia - F. Fernandez 4, Pizarro 5, S. Simonet 5, P. Portela, D. Simonet 5, Cangiani, P. Simonet, Querin 2, Vieyra 1, J. P. Fernandez 1, Vidal, Carou, A. Portela, Crevatin.
Karne: 1/1.
Kary: 12 min.
Polska: Szmal, Wyszomirski - Lijewski 5, Krajewski 5, Orzechowski, Bielecki, Rojewski, Wiśniewski, B. Jurecki 5 (2/2), M. Jurecki 4, Grabarczyk, Jurkiewicz 2, Syprzak 1, Daszek 2, Szyba, Chrapkowski.
Karne: 2/2.
Kary: 12 min.
Kary: Argentyna - 12 min. (D. Simonet - 6 min.; Querin - 4 min.; A. Portela - 2 min.); Polska - 12 min. (M. Jurecki, Syprzak - po 4 min.; Krajewski, Orzechowski, Grabarczyk - po 2 min.).
Sędziowali: Jiri Novotny oraz Vaclav Horacek (Czechy).