Czwartkowy mecz polskich szczypiornistów z arabską drużyną miał niemal sparingowy charakter. Nasza drużyna do starcia przystępowała nieco poobijana po wtorkowej rywalizacji z Rosjanami, ale nawet i bez narzekającego na uraz kolana Krzysztofa Lijewskiego wynik rywalizacji mógł być tak naprawdę tylko jeden. Polacy byli murowanymi faworytami spotkania i nawet grając rezerwowym składem nie powinni mieć najmniejszych problemów z ograniem egzotycznego rywala.
[ad=rectangle]
Saudyjczycy na czempionacie w Katarze znaleźli się dość przypadkowo. Podczas będących eliminacjami do turnieju mistrzostw Azji zajęli dopiero 6. miejsce, rywalizację przegrywając m.in. z reprezentacją Bahrajnu i nie kwalifikując się na najważniejszą imprezę roku w światowym szczypiorniaku. Bahrajn jednak zrezygnował z udziału w mistrzostwach na dwa miesiące przed ich startem, a organizatorzy wraz z Międzynarodową Federacją Piłki Ręcznej (IHF) ich miejsce zaproponowali właśnie saudyjskiej drużynie.
Dla trenera Gorana Dzokicia informacja o rychłym występie w Katarze nie była wcale dobra. Serb musiał stawić czoła służbowym obowiązkom większości swoich zawodników, przez co na mistrzostwa nie przyjechało kilku podstawowych graczy jego ekipy. Efekty były widoczne w pierwszych trzech meczach - Saudyjczycy przegrywali różnicą średnio czternastu bramek. Taka drużyna stawić miała czoła mającym w swoich szeregach medalistów mistrzostw świata Polakom.
Dla polskiego zespołu czwartkowa potyczka miała być okazją do nabrania nieco większej pewności siebie, ale też i złapania świeżości przed niezwykle ważnym sobotnim pojedynkiem z Duńczykami. Spotkanie miało być również okazją dla Michaela Bieglera do sprawdzenia zmienników i takich też graczy niemiecki trener desygnował do gry od pierwszej minuty.
Starcie w wyjściowym składzie rozpoczęli m.in. Karol Bielecki, Andrzej Rojewski i Kamil Syprzak, a na skrzydłach pojawili się Przemysław Krajewski oraz Robert Orzechowski. Biało-czerwoni dobrze rozpoczęli czwartkową rywalizację i już w 3. minucie prowadzili 2:0 po bramkach Syprzaka oraz Mariusza Jurkiewicza. Dobrze zawody rozpoczął również Sławomir Szmal, który już na samym początku zanotował kilka interwencji, broniąc również rzut karny.
Rywale próbowali zaskoczyć naszą drużynę bardzo wysoko ustawioną pierwszą linią defensorów. Saudyjczycy bronili agresywnie, szybko wymieniali się na pozycjach, ale nasi zawodnicy mimo dość ograniczonych możliwości bardzo rozsądnie grali z kołem lub też zabiegali na szósty metr, gdzie mieli dużo wolnego miejsca. Znakomicie w tych sytuacjach odnajdywał się Kamil Syprzak, a z tej samej pozycji trafienie zanotował też Piotr Chrapkowski. W efekcie w 19. minucie prowadziliśmy 10:4.
Starający się grać bardzo żywiołowo w ofensywie Saudyjczycy nie stanowili dla obrony biało-czerwonych zbytniego zagrożenia. Polacy systematycznie powiększali swoją przewagę, choć też nie ustrzegli się błędów. Dość powiedzieć, że w pierwszym kwadransie otrzymali trzy dwuminutowe kary oraz nie wykorzystali dwóch rzutów karnych (pudłowali Krzysztof Lijewski i Karol Bielecki). W końcówce pierwszej połowy nasi zawodnicy wrzucili jednak wyższy bieg i dobili rywali.
W 23. minucie Andrzej Rojewski wysunął nas na prowadzenie 12:5, a już pięć minut później dwa trafienia Bartosza Jureckiego powiększyły naszą przewagę do dziewięciu bramek (15:6). Polacy na tym jednak nie poprzestali i po kolejnych interwencjach Szmala oraz trafieniach Rojewskiego i Syprzaka wygrywaliśmy 17:6. Losy meczu były już wtedy dawno przesądzone.
Po zmianie stron nasza drużyna nie spuściła z tonu i regularnie budowała swoją przewagę. Skutecznością pod bramką rywali imponował Syprzak, również w samych pochlebnych słowach można było się wypowiadać o grze Piotra Wyszomirskiego, który po przerwie pojawił się w bramce naszego zespołu. "Wyszu" pierwszy rzut rywali przepuścił dopiero po dziesięciu minutach gry, lecz Polacy wygrywali już wtedy 21:7 (40. min.).
Skrót meczu
{"id":"","title":""}
Obraz gry nie uległ zmianie do końcowej syreny. Biało-czerwoni budowali przewagę, a na listę strzelców wpisali się m.in. Adam Wiśniewski, Piotr Chrapkowski oraz Michał Szyba i na kwadrans przed końcem meczu mieliśmy już piętnaście bramek zaliczki (26:11). Do gry polskiej drużyny nie można było mieć większych zastrzeżeń - w obronie skutecznie uniemożliwialiśmy filigranowym Saudyjczykom oddawanie rzutów z drugiej linii, w ataku zaś graliśmy sporo kontr w drugie tempo.
Jedynym mankamentem w grze naszej drużyny były rzuty karne. W ciągu całego spotkania Polacy nie wykorzystali ani jednego z sześciu karnych (!), pięciokrotnie trafiając wprost w interweniującego Aliego Al Saffara. Dwukrotnie pomylił się Michał Daszek, swoich prób na bramki nie zamienili też Bartosz Jurecki, Rojewski, Lijewski oraz Bielecki. W czwartek element ten nie przeszkodził nam w wysokim triumfie, w sobotnim meczu z Duńczykami może jednak decydować o wygranej.
Po zwycięstwie nad Saudyjczykami biało-czerwoni mają na swoim koncie sześć punktów i są pewni gry w 1/8 finału mistrzostw. O ich lokacie na koniec fazy grupowej zadecyduje sobotni mecz z Danią. Początek o godz. 19:00 czasu polskiego.
Z Ad-Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs
Polska - Arabia Saudyjska 32:13 (17:6)
Polska: Szmal (5/11 - 45%), Wyszomirski (10/17 - 59%) - Lijewski (0/1), Krajewski 2, Orzechowski 2, Bielecki (0/1), Rojewski 2 (0/1), Wiśniewski 3, B. Jurecki 4 (0/1), M. Jurecki 1, Grabarczyk, Jurkiewicz 3, Syprzak 10, Daszek (0/2), Szyba 1, Chrapkowski 4.
Karne: 0/6.
Kary: 6 min.
Arabia Saudyjska: Al Nasffan, Al. Al Saffar - Al Abbas, Al Janabi 1, Al Hulaili 1, Al Hammad, Al Johani 2, Hazazi, Al Abdulali 4 (0/1), Al Salam, Al Obaidi (0/1), Al Abas, Al Salem 1, Al Zaer 1, Al Hannabi 2, Ab. Al Saffar 1.
Karne: 0/2.
Kary: 8 min.
Kary: Polska - 6 min. (Bielecki, Krajewski, Chrapkowski - po 2 min.); Arabia Saudyjska - 8 min. (Ab. Al Saffar - 6 min.; Al Johani - 2 min.)
Sędziowali: Jasmin Kliko oraz Michael Johansson (Szwecja).