Jego podopieczni na przełomie lutego i marca pokonali kolejno MKS Henriego Lloyd Brodnica, Wolsztyniaka Wolsztyna i Vetrex Sokoła Kościerzyna. Dobrą passę lesznian przerwał dopiero KPR Borodino Legionowo. Po porażce z liderem nikt w obozie Realu nie zamierza jednak spuszczać głów.
[ad=rectangle]
- Ciężka praca na treningach owocuje. To wszystko, co robimy, przynosi efekt - cieszy się Michał Przekwas. - Chcemy grać wysoko w pierwszej lidze. Czwarte, piąte, szóste miejsce... Tam patrzymy. Gramy dla kibiców. Leszno nie jest ośrodkiem, gdzie sponsorów ciągnie do piłki ręcznej. Na trybunach zawsze jest jednak pięciuset, sześciuset widzów, którzy cieszą się z każdego meczu - dodaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Kmiecik.
Jego podopieczni wiosną w lidze radzą sobie nieźle, choć drużynę męczą kontuzje. - Jest tragedia. Liczę, że kilku zawodników wróci do nas przed kolejnym meczem. Będzie nam łatwiej, jak do składu dojdzie Hubert Szkudelski. Na pewno do końca marca nie zagra za to Maciej Wierucki, a w tym sezonie na parkiecie nie zobaczymy już Mateusza Nowaka - przyznaje trener Realu.
Lesznianie na sześć kolejek przed końcem rozgrywek zajmują w tabeli dziewiątą lokatę. Podopieczni Kmiecika mają cztery oczka przewagi nad miejscem barażowym, od szóstej lokaty dzielą ich za to tylko dwa punkty.
W najbliższy weekend Real Astromal zmierzy się na własnym parkiecie z Meble Wójcikiem Elbląg. Jesienią o pięć bramek lepsi byli rywale. - Przed nami ciężki mecz. Gramy jednak u siebie. Liczę, że stworzymy kibicom ładne widowisko i zdołamy odnieść zwycięstwo - mówi Przekwas. Elblążanie zajmują w tabeli piątą pozycję.