Defensywa nie do przejścia. Vive wygrywa w Głogowie (relacja)

Licznie zgromadzona publiczność obejrzała bardzo emocjonujące spotkanie. Wprawdzie poziom nie był najwyższy, jednak wola walki i twarda gra w defensywie z pewnością mogły się podobać miłośnikom piłki ręcznej.

Przed samym pojedynkiem doszło do bardzo miłej uroczystości. Okazałe puchary trafiły do rąk uczestników Igrzysk Olimpijskich w Pekinie - Pawła Piwki - wtedy jeszcze zawodnika Chrobrego oraz Piotra Zembrzuskiego, członka sztabu szkoleniowego.

Początek spotkania zwiastował spore emocje. Od razu dało się zauważyć, że obie ekipy postawiły na ostrą i zdecydowaną obronę. Pierwsza bramka autorstwa Tomasza Rosińskiego padła dopiero w 4 minucie. Kolejne trafienie zaliczył Paweł Podsiadło. Głogowianie nie mogli przebić się przez doskonale zorganizowaną, szczelną defensywę kielczan. Dopiero w 7 minucie odważne wejście ze skrzydła Marka Świtały przyniosło gospodarzom pierwsze trafienie. Kilkanaście minut trwała wyrównana walka. Widoczne były męki Chrobrego w ataku pozycyjnym i zdecydowanie energiczniejszą grę przyjezdnych, którzy bardzo często grali szybki środek. Ostatnie 10 minut należało do Vive, które osiągnęło lekką przewagę i schodziło do szatni z 2-bramkową przewagą.

Druga odsłona zaczęła się dla Chrobrego znakomicie. Będący nie w pełni sił Łukasz Stodtko dorzucił na 11:12, karnego wykorzystał Radosław Żmurko i na tablicy wyników pojawił się remis. Trzeba zaznaczyć, że Żmurko otrzymał szansę na dłuższą grę i w pełni ją wykorzystał. Szczególnie ładną akcję przeprowadził w pierwszej części spotkania kiedy pięknym zwodem zostawił za sobą Mateusza Jachlewskiego i pewnym rzutem pokonał Marka Kubiszewskiego. Publiczność liczyła, że Chrobry pójdzie za ciosem. Niestety zaczęły mnożyć się błędy, wynikające przede wszystkim ze zmęczenia i cały czas niesamowitej pracy kieleckich obrońców. Ponadto okazało się, że siła gości tkwi w wyrównanym składzie. Kto nie wchodził z ławki wnosił do gry nową jakość. Szczególnie podobał się Henrik Knudsen, który pokazał, że nie zawsze trzeba mieć posturę Herkulesa aby zdobywać bramki z drugiej linii. Ponadto doskonale grał na zwodzie i bardzo ładnie rozdzielał piłki. Zważywszy na jego problemy zdrowotne z którymi borykał się w tym tygodniu, trzeba podejść do jego gry z dużym szacunkiem. Widać, że są jeszcze problemy z komunikacją, ale po ich wyeliminowaniu kielczanie będą mieć z niego dużą pociechę. Jeszcze w 43 minucie, po kolejnej bramce Żmurki był remis 15:15. Kolejne 4 minuty zdecydowały o końcowym wyniku. Kilka chybionych rzutów głogowian, dobra gra w bramce Kazimierza Kotlińskiego i skuteczność Duńczyka dała gościom kilku bramkowe prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania.

Z przebiegu całego pojedynku kielczanie zasłużyli na wygraną. Na dzień dzisiejszy są po prostu personalnie zbyt mocni dla Chrobrego. Głogowianie jedynie w szczytowej formie, grając w pełnym składzie, zdrowymi zawodnikami mieliby szansę na sukces. Brawa należą się za podjęcie walki, dobrą obronę i napędzenie stracha liderowi, który prezentuje się naprawdę solidnie i nieprzypadkowo znajduje się na czele ligowej tabeli.

Na koniec kilka słów na temat sędziów. Zawodnicy uskarżali się nie na poziom pracy panów w czarnych strojach, ale na zbyt liberalne podejście do niektórych przepisów. Dopuszczając do czasami wręcz brutalnej gry mogli sprowokować pewne nieprzyjemne sytuacje. Henrik Knudsen stwierdził nawet, że miał czasami wrażenie, że nie uczestniczy w meczu piłki ręcznej ale w pojedynku kick-boxerskim.

SPR AMD Chrobry Głogów - KS Vive Kielce 20:23 (10:12)

Chrobry: Zapora, Pitoń, Musiał - Żmurko 5, Wita 4, Świtała, Kuta i Stodtko po 3, Szymyślik i Jasiński po 1, Żak, Misiaczyk, Achruk, Łucak

Trener: Jarosław Cieślikowski

Vive: Kubiszewski, Kotliński - Rosiński i Knudsen po 5, Kuchczyński 4, Konitz i Zaremba po 3, Jachlewski 2, Posiadło 1, Piwko, Krieger, Żółtak, Grabarczyk, Stankiewicz.

Trener: Bogdan Wenta

Źródło artykułu: