Zwycięstwo z fatalnie spisującym się w tym sezonie PGNiG Superligi Mężczyzn beniaminkiem z Wągrowca było dla szczypiornistów Górnika Zabrze ostatnim aktem batalii o miejsce na najniższym stopniu podium na koniec fazy zasadniczej. Rzecz jasna o tym, czy to Trójkolorowi zakończą rozgrywki na pudle zaważy dopiero wtorkowy mecz w Płocku, ale trudno się spodziewać, by będąca na fali Orlen Wisła Płock nie poradziła sobie we własnej hali z Pogonią Szczecin.
Oddać trzeba jednak, że handball to sport, w którym każdy wynik jest możliwy i że zabrzanie zrobili w sobotni wieczór to, co do nich należało, przynajmniej na trzy dni strącając Portowców z pudła.
Początek meczu ze skazywaną na pożarcie Nielbą nie był jednak dla Górnika wybitnie udany. Choć wydawało się, że gospodarze szybko zbudują wysoką przewagę, to zadanie to w pierwszych fragmentach gry szło im z mozołem. Przełomowa okazała się 5. minuta, gdy zabrzańska drużyna wyszła na prowadzenie 4:1, przez kolejnych kilka minut 3-4 bramkową przewagę utrzymując.
Po kwadransie gry wszystko wróciło już do normy. Słabo grający w ataku wągrowczanie nie byli w stanie zaskoczyć mocno stojącej na nogach defensywy śląskiej drużyny, a kiedy już piłka leciała w kierunku bramki zazwyczaj padała łupem Sebastiana Suchowicza. Szybkie kontry Górnika były za to dla gości druzgocące. W konsekwencji na tablicy wyników pojawił się rezultat 10:4.
To jednak graczy Nielby nie podłamało i ci nie pozwolili zabrzanom na dalszą budowę przewagi. W kolejnych minutach miejscowi w dalszym ciągu prowadzili zatem 5-6 bramkami, a ofensywne zapędy Trójkolorowych goście próbowali ostudzić długim rozgrywaniem piłki w ataku pozycyjnym.
Na siedem minut przed przerwą przewagę Górnika do siedmiu trafień podwyższył Michał Bednarczyk (16:9), a wskutek kary dwóch minut, jaką ukarany został Bogdan Oliferchuk w ciągu kilkudziesięciu sekund ta wzrosła o kolejne dwa trafienia (18:10). Końcówka pierwszej części gry należała już zresztą niepodzielnie do podopiecznych Patrika Liljestranda, którzy wrzucili drugi bieg i na przerwę schodzili z dziewięcioma bramkami zaliczki (21:12).
Odjazd górniczy zespół kontynuował w drugiej połowie. Błyskawicznie po zmianie stron trzy bramki zaliczył wprowadzony na plac gry po przerwie Bartłomiej Tomczak, a kolejne trafienie dołożył Robert Orzechowski i wynik w Zabrzu wynosił już 25:12. - To jest chore... - załamywał ręce bezradny Zbigniew Markuszewski, trener Nielby. Z rozpaczy szkoleniowca wągrowczan nic nie robili sobie za to zabrzanie z Tomczakiem na czele, w 39. minucie gry prowadząc już 29:14.
Losy meczu były już wówczas przesądzone, a kolejne minuty były nieco bardziej wyrównane. Oczywiście Górnik cały czas miał zawody pod kontrolą, ale chcąc uchronić gości z Wągrowca przed załamaniem psychicznym zabrzanie dawali graczom Nielby nieco więcej swobody w ofensywie. W wyniku tego w 50. minucie meczu na tablicy wyników widniał rezultat 34:19.
W 53. minucie gry na boisku pojawił się Michał Niedźwiedzki, wychowanek zabrzańskiego klubu, raptem kilkanaście godzin przed meczem włączony do kadry pierwszego zespołu. 19-latek nie doczekał się jednak premierowego trafienia na parkietach PGNiG Superligi Mężczyzn.
Trójkolorowi w końcówce nie forsowali już tempa, przez co krew poczuli gracze Nielby, w 57. minucie meczu zmniejszając straty do trzynastu trafień (36:23). W końcówce zabrzanie dołożyli jednak ostatnie trafienie i ostatecznie odnieśli pewne i wysokie zwycięstwo.
Górnik Zabrze - Nielba Wągrowiec 37:23 (21:12)
Górnik: Suchowicz, Kicki, Kornecki - Niedośpiał 2, Daćko 3, Orzechowski 4, Gromyko 3, Kuchczyński 5, Jurasik 4, Bednarczyk 1, Buszkow 3, Tatarincew 6, Tomczak 4, Niewrzawa 1, Twardo 1, Niedźwiedzki.
Karne: 1/1
Kary: 6 min.
Nielba: Konczewski, Marciniak - Olifierchuk 3, Radzicki 4, Gąsiorek 3, Mindaugas 2, Pawlaczyk, Tórz 6, Widziński 2, Matłoka 1, Pietrzkiewicz 1, Biniewski 1, Skrzypczak.
Karne: 1/1
Kary: 6 min.
Kary: Górnik - 6 min. (Niewrzawa - 2 min, Daćko - 2 min, Orzechowski - 2 min); Nielba - 6 min. (Oliferchuk - 4 min, Tarcijonas - 2 min).
Sędziowie: Grzegorz Christ (Bielany Wrocławskie), Tomasz Christ (Świdnica).
Widzów: 500.