Przypomnijmy, że do sytuacji doszło 15 marca podczas rewanżowego spotkania ćwierćfinałowego Challenge Cup. Miejscowe Ardesen GSK przegrało mecz z SPR Pogonią Baltica Szczecin w rozmiarach, które ostatecznie wyeliminowało je z dalszej rywalizacji. Pierwsze złe sygnały miały miejsce dużo wcześniej, ale arbitrzy prowadzący tamte zawody spotkanie przerwali dopiero w 57. minucie widowiska, kiedy to miejscowi kibice zaczęli obrzucać parkiet papierowymi kubkami po napojach. Znacznie bardziej nerwowo było już po spotkaniu. Na parkiet wtargnęli również kibice.
[ad=rectangle]
- W 57. minucie widzowie rzucali niebezpieczne przedmioty na boisko (puste kubki z kartonu), powodując czasowe przerwanie meczu. Po meczu, gdy wywiązała się bójka między zawodniczkami, nieuprawnieni widzowie wtargnęli na plac gry. Musiała interweniować policja. Trybunał uznał, że klub jest zobowiązany zapewnić bezpieczeństwo podczas spotkania i odpowiada za zachowanie kibiców - napisała w swoim oficjalnym komunikacie EHF powołując się na zapis w protokole pomeczowym sporządzonym przez obserwatora zawodów Stepana Partemiana.
Ostatecznie Europejska Federacja Piłki Ręcznej nałożyła na gospodarzy karę finansową w wysokości 4500 euro. 2 tys. euro to kara za samo przerwanie spotkania, natomiast pozostała kwota tyczy się wydarzeń pomeczowych. Klub z Turcji i tak może mówić o pewnym szczęściu. Jak wypowiadał się grecki obserwator, Ardesen groziło nawet wykluczenie z rozgrywek.
Sprawa nie jest jednak ostateczna. Ukaranemu klubowi przysługuje bowiem prawo do odwołania się od tej decyzji. Oficjalne pismo winno wpłynąć do EHF w trybie 7 dni od otrzymania wyroku.