Z obozu Pogoni: Lublinianki przeczekały trudne momenty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Lublinianki pokazały siłę swojego zespołu, siłę swojej ławki, a nader wszystko doświadczenie - przyznał po ostatnim spotkaniu Pogoni Baltica z MKS-em Łukasz Kalwa.

MKS Selgros Lublin w trzech partiach ograł swojego półfinałowego rywala SPR Pogoń Baltica Szczecin. - Podsumowując ten półfinał w trzech meczach lublinianki zdecydowanie pokazały siłę swojego zespołu, siłę swojej ławki, a nader wszystko doświadczenie. W trudnych dla nich momentach, bo zarówno w pierwszym meczu, jak i w tym trzecim potrafiliśmy nawiązać z nimi walkę, nasz przeciwnik je przeczekał. Potrafił wyjść z kłopotów obronną ręką. Wygrał 3:0 i zasłużenie zameldował się w finale - przyznał drugi szkoleniowiec Pogoni Łukasz Kalwa. [ad=rectangle] Dość mocno zawiedziona z wyniku trzeciej konfrontacji była Daria Zawistowska. Nie potrafiła jednak znaleźć wytłumaczenia takiego stanu rzeczy i słabszej postawy całego zespołu. - Nie wiem jak to tłumaczyć, czy nie starczyło nam odwagi albo też nie wierzyłyśmy, że możemy to wygrać. Niemniej, po przerwie ta wiara jednak powróciła. Myślałyśmy, że jeszcze się może udać, że się podniesiemy - zwróciła uwagę sama zainteresowana.

- Tego dnia bardzo dobre zawody zagrała bramkarka z Lublina. Łapała nasze rzuty w czystych sytuacjach - opisywała skrzydłowa szczecinianek.

Bardzo dużo trudu granatowo-bordowym sprawiła dobrze ustawiona obrona lublinianek. Nie tylko na ten fakt uwagę zwróciła jednak szczypiornistka Pogoni Baltica. - Niestety, dziewczyny z Lublina okazały się być lepsze w obronie, ale i w ataku. Zrobiły swoje i wygrały mecz. Trudno coś więcej powiedzieć. Myślę, że umiejętności nam nie zabrakło. Nie trafiałyśmy bramek w stuprocentowych sytuacjach - szczerze skwitowała Zawistowska.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)