- Chciałem pogratulować wygranej dziewczynom z Nowego Sącza. Początek spotkania zupełnie nam nie wyszedł, przez co przegrywaliśmy nawet 8:1. Jednak przed przerwą udało nam się zniwelować stratę do pięciu bramek. W drugiej połowie zmieniliśmy taktykę i doszliśmy przeciwnika na 23:20. Niestety później w naszej grze coś się zepsuło, przez co przegraliśmy ten mecz. Mimo to moim zawodniczkom należą się podziękowania z wolę wali, ambicję i zaangażowanie - mówił po spotkaniu trener Tomasz Popis.
[ad=rectangle]
Od początku drugiej połowy płocczanki przeszły na system 4-2 w obronie, co znacznie utrudniło poczynania sądeczankom. - Piłka ręczna to gra kombinacyjna. Chodzi o to żeby zaskoczyć przeciwnika i to się nam w pewnym sensie udało. Utrudniliśmy gospodyniom zdobywanie bramek, ale niestety nie przełożyło się to na końcowy rezultat - ocenił szkoleniowiec zespołu z Płocka.
- Duży wpływ na naszą porażkę miała też spora ilość dwuminutowych kar. W pewnym momencie graliśmy trzema zawodniczkami w polu przeciwko sześciu. Oprócz tego, w pierwszej połowie, z gry wypadła Dominika Waszkiewicz. W ferworze walki została ona uderzona w nos, w wyniku czego pękła kość. Była to ogromna strata, ale jej zmienniczki całkiem nieźle się spisały - dodał.
Przed Jutrzenką zostało jedno spotkanie do rozegrania, w którym to zmierzy się z MKS-em AZS UMCS Lublin. Stawką pojedynku będzie utrzymanie w pierwszej lidze piłkarek ręcznych. - Kazimierz Górski powiedział, że dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Nie stoimy na straconej pozycji. Zwycięstwo daje nam utrzymanie, więc wszystko w naszych rękach. Miastu, kibicom oraz nam bardzo zależy, aby występować na tym szczeblu rozgrywek w przyszłym sezonie. Z mojej strony mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, by mecz z Lublinem wygrać i cieszyć się z utrzymania - zakończył opiekun płocczanek.