Duma Katalonii zwycięzcą Ligi Mistrzów - relacja z meczu FC Barcelona - MKB Veszprem
Zawodnicy FC Barcelony w finale Ligi Mistrzów pokonali MKB Veszprem 28:23 i po raz ósmy w historii sięgnęli po złoto tych rozgrywek.
Już na kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania fantastyczną atmosferę stworzyli w Lanxess Arenie kibice z Veszprem. Węgrzy mogli liczyć na wsparcie fanów Vive Tauronu Kielce, z którymi po meczu o trzecie miejsce świętowali zwycięstwo Polaków w myśl powiedzenia - "Polak, Węgier - dwa bratanki".
Spotkanie rozpoczęło się od świetnej postawy w defensywie graczy FC Barcelony, którzy postawili blok nie do przejścia. Doskonałą sytuację zmarnował jednak Cedric Sorhaindo, który spudłował z czystej pozycji z koła. Wynik meczu efektownym rzutem otworzył Momir Ilić. Szybko odpowiedział mu jednak Nikola Karabatić. Pierwsze minuty pojedynku były bardzo wyrównane, jednak to Hiszpanie szybciej zaczęli budować swoją przewagę - po bramkach skrzydłowych Gudjona Valura Sigurdssona i Victora Tomasa prowadzili już 4:2.
Węgrzy jednak nie odpuszczali - świetnie spisywał się przede wszystkim Laszlo Nagy, który wziął na siebie ciężar zdobywania bramek. Jego dobra postawa uniemożliwiła Katalończykom powiększenie swojej przewagi. Przy stanie 7:5 o czas dla swojego zespołu poprosił Antonio Carlos Ortega. Jego uwagi przyniosły oczekiwany skutek, po po przerwie Ilić zmniejszył prowadzenie FC Barcelony do jednej bramki.
Swoje pięć minut mieli w tym spotkaniu także bramkarze - Mirko Alilović i Danijel Sarić, którzy w efektowny sposób odbili kilka piłek. Zawodnicy Blaugrany dowodzeni przez fenomenalnie dysponowanego Nikolę Karabaticia w ostatnich minutach pierwszej połowy zdołali wypracować cztery oczka przewagi i do szatni zeszli prowadząc 14:10.Drugą połowę spotkania lepiej rozpoczęli zawodnicy z Veszprem - najpierw Roland Mikler powstrzymał rzut Karabaticia, a chwilę później na ławkę kar na dwie minuty został odesłany Siarhei Rutenka. Wynik drugiej części otworzył Laszlo Nagy, ale kolejne kilkadziesiąt sekund zdecydowanie należało do szczypiornistów z Barcelony, którzy po trafieniach Tomasa i Raula Entrerriosa powiększyli swoje prowadzenie do pięciu trafień (16:11).
Podopieczni Ortegi nie odpuszczali, starali się zminimalizować prowadzenie "Dumy Katalonii" i udało im się zmniejszyć tę różnicę o cztery trafienia. Na piętnaście minut przed końcem po skutecznym rzucie Nagy'a było 19:17, ale od tego momentu ponownie swój koncert zaczęli grać szczypiorniści z Hiszpanii.
Na siedem minut przed końcem Katalończycy prowadzili już sześcioma bramkami i spokojnie kontrolowali wynik. Ostatecznie podopieczni Xaviera Pascuala zwyciężyli 28:23 i sięgnęli po ósme trofeum w historii.
FC Barcelona - MKB Veszprém 28:23 (14:10)
FC Barcelona: Sarić - Noddesbo 3, Tomas 5, Enterrios 4, Sorhaindo, Sarmiento 1, Arino, Gurbindo 3, Sigurdsson 6, Marquez, Rutenka, Morros, Karabatić 6, Jallouz, Lazarov.
Karne: 10 minut
Kary: 1/1
MKB: Alilović, Mikler, - Gulyas 2, Ivancsik 1, Schuch, Ilić 5, Nilsson 2, Nagy 8, Zeitz, Jamali, Ugalde, Marguc 2, Rodriguez, Terzić, Sulić 1, Lekai.
Kary: 10 minut
Karne: 1/1
Kary: FC Barcelona - Morros - 4 minuty,Karabatić, Rutenka, Tomas - 2 minuty, MKB Veszprem - Nagy, Terzić, Sulić, Schuch, Zeitz - 2 minuty
Sędziowali: Constantin Din , Sorin Laurentiu Dinu (Rumunia).
Szalona radość Chrapkowskiego