20-letnia Amerykanka jest coraz bliżej tego, by być światowym numerem dwa. Coco Gauff w ostatnich tygodniach prezentuje wysoką formę i już uznawana jest za jedną z najgroźniejszych przeciwniczek Igi Świątek. Tenisistka nie ukrywa, że jej celem jest zdetronizowanie Polki.
Obecnie dla Gauff tenis to pasmo sukcesów i laurów. Właśnie została wybrana jedną z "Kobiet 2024 roku" przez magazyn "Time". To wielkie wyróżnienie i zawodniczka nie ukrywa swojej dumy z tego osiągnięcia. W rozmowie opisała, że nie zawsze w tenisie wszystko szło po jej myśli.
I wcale nie chodzi o wyniki, bo to tylko sport i porażki zdarzają się nawet najlepszym. Gauff wróciła do wydarzeń sprzed 8 lat, kiedy po raz pierwszy stała się ofiarą rasizmu.
ZOBACZ WIDEO: Pierwsza edycja gali Herosi WP SportoweFakty za nami. Zobacz, kto wygrał
- Kiedy miałam 12 lat, to na turnieju we Francji grupa chorwackich chłopców rzuciła we mnie skórkami od pomarańczy i nazwała małpą. Płakałam tej nocy. Następnego dnia po prostu mi przeszło. Oni prawdopodobnie nie dorastali wśród ludzi, którzy wyglądali inaczej. Nie złościłam się. To nie było doświadczenie, które mnie zdefiniowało - powiedziała Gauff.
Dodała też, że nie odniosłaby tak dużych sukcesów, gdyby nie Serena i Venus Williams. Czarnoskóre siostry dominowały przez lata w świecie tenisa.
- Nie wiem, czy uwierzyłabym w swój sukces, gdyby nie to, że miałam czarnoskóre poprzedniczki. Dla małej dziewczynki bardzo ważne było widzieć siebie w nich. Na kortach wtedy przeważali biali - dodała.
Czytaj także:
Rafael Nadal bezlitosny dla nastolatka. Zwycięstwo w godzinę
6:0, 6:0. Przeszła do historii