Michał Gałęzewski: Rozpoczynacie przygotowania do kolejnego sezonu. Skład jest jeszcze bardziej odmłodzony. Spodziewasz się, że będzie się od was jeszcze więcej oczekiwać?
Emilia Galińska: Ja jestem bardzo pozytywnie nastawiona, tak jak cały zespół. Cele i marzenia stawiamy sobie bardzo wysokie i będziemy chciały je zrealizować. Czy nam się uda, czas pokaże. Ze swojej strony na pewno mogę zdeklarować to, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
[ad=rectangle]
W ubiegłym sezonie zostałyście wicemistrzyniami Polski i zdobyłyście Puchar Polski. Czy te sukcesy ciebie zaskoczyły, czy jednak spodziewałaś się tego, że możecie zajść tak daleko?
- Ja się tego spodziewałam. Mierzyłam jak najwyżej, nawet w złoto. Strasznie denerwowałam się, gdy słyszałam głosy niedowiarków mówiące o tym, że się nie uda, bo skład jest za młody. Od początku wierzyłam w nasz zespół. Rok temu na prezentacji przedsezonowej może wprost niczego nie deklarowałam, ale dawałam do zrozumienia, że miałam nadzieję, że będziemy walczyć o złoto. Tak też było i mogę ludziom powiedzieć, że nie były to puste słowa, a starałyśmy się to realizować. Oczywiście złoto przegrałyśmy, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że srebro i Puchar Polski to nasze sukcesy, a nie porażki. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Jako pojedyncze zawodniczki miałyście podczas sezonu wyskoki formy i zdarzały wam się wybitne mecze. Gdyby większość z was miało szczyt na finały, złoto byłoby realne...
- Jesteśmy młodymi zawodniczkami i brakuje nam doświadczenia, ogrania i cwaniactwa. Właśnie dla tego na meczu albo odpalamy, albo nie. Mamy wahania formy, ale przychodzi wszytko z czasem. Zawodniczki z każdym sezonem nabierają doświadczenia i dyspozycja się stabilizuje. Nie ma wahań jak u nas.
Waszym głównym atutem była ofensywa. Zdobywałyście wiele bramek. Z czego to wynika?
- Mamy bardzo dobrze wyszkolone indywidualnie zawodniczki. Nawet jak nie wychodzą akcje zespołowe, to któraś może sama coś "wystrugać", przeprowadzając indywidualną akcję i rzucić na przykład po zwodzie. To nam przyniosło wiele bramek. Jeśli drużynowe rozwiązania nie wychodzą, każda z nas może dać coś od siebie.
Powołania w ostatnich miesiącach pokazały, że z Vistalu do reprezentacji wcale nie jest daleko. Jak ty podchodzisz do tego tematu?
- Gra w reprezentacji Polski, to marzenie każdej zawodniczki. Na pewno mam w głowie to, że kiedyś chciałabym wystąpić w Biało-Czerwonych barwach z orłem na piersi. Mam świadomość, że dużo pracy przede mną. W reprezentacji mamy klasowe zawodniczki na rozegraniach i ciężko mi będzie je przebić formą oraz dyspozycją. Czekam cierpliwie na moją kolej, mając świadomość, że dużo przede mną.
Mimo bardzo młodego zespołu potrafiłyście osiągnąć wielkie sukcesy na krajowym podwórku. Czy uważasz, że gdy nie będą od was odchodziły zawodniczki, za 3-4 lata będziecie w stanie zaistnieć w Europie?
- Teraz nas przede wszystkim opuściła Iwona Niedźwiedź, a także Magda Pawłowska, czy Ewa Andrzejewska. To są zawodniczki podstawowe z naszego składu. Z tym składem który teraz mamy, gdy jeszcze będą jakieś wzmocnienia, o czym się słyszy, też będziemy mogły wiele zwojować w Polsce, a jak nie teraz, to w przyszłości również w Europie.
Mówi się, że wielki wkład w wasze postępy ma Paweł Tetelewski. Jakie elementy treningu najbardziej efektywnie na ciebie zadziałały?
- Piłka ręczna, to bardzo wszechstronny sport. Nie wystarczy tylko wytrzymałość, czy szybkość. Liczą się też takie elementy, jak zwinność, koordynacja i wiele innych. Wydaje mi się, że trener układa tak, by wszystkie części składowe były odpowiednio połączone. Musi to funkcjonować na odpowiednim poziomie i nie mogę niczego wyróżnić. Nad wszystkim pracujemy i musi być to na odpowiednim poziomie.
A w czym ty się najbardziej rozwinęłaś?
- Myślę, że najwięcej dała mi praca nad techniką rzutu. Trener zwracał mi uwagę na to, bym nie skakała przy rzucie do przodu, tylko do góry. Do tej pory staram się nad tym pracować, bo czasem to wychodzi, czasem nie. Jak wcześniej rozmawialiśmy o wahaniach formy - czasami zdarzają się mecze, w których wychodzi wszystko, a innym razem jest zupełnie odwrotnie. Jestem młodą zawodniczką i ciągle poprawiam swoje umiejętności. Mam nadzieję, że jeszcze dużo się nauczę.
Zaczynacie okres przygotowawczy. Czekają was kolejne mocne treningi, czego wiele zawodników i zawodniczek nie lubi. Jak jest u ciebie? Preferujesz rytm meczowy, czy jednak tego typu "wycisk" również sprawia ci przyjemność?
- Wiadomo, że gdy jest sezon trenuje się od poniedziałku do piątku. Wtedy mecz jest nagrodą, wisienką na torcie, na co pracujemy przez cały tydzień i czekamy na weekendowe spotkanie. Wiemy, że po coś okres przygotowawczy jest. Pomaga on w tym, by trzymać wysoką formę podczas sezonu. Musimy włożyć najwięcej pracy. Nie jest to przyjemny okres. Wylewa się dużo potu i jesteśmy przemęczone. Wiemy, że jest to potrzebne i pomaga to w tym, byśmy w sezonie dobrze wyglądały.
A jakiego elementu treningu ty najbardziej nie lubisz?
- Chyba jak dla większości z nas, jest to trening wytrzymałościowy. Ćwiczenia związane z szybkością, czy siłą, to wysiłek na chwileczkę. Treningi tlenowe związane z wytrzymałością, to ciągły, półgodzinny, czy nawet dwugodzinny wysiłek. Po pierwsze jest to trudne, po drugie żmudne. Wiele razy mówimy sobie "dobra, koniec - staję, nie dam rady, nie chce mi się". Czasami odmawia posłuszeństwa ciało, a czasem i umysł. To najgorszy punkt do wytrenowania.
Zaczynacie sezon od derbów. Wydawało się, że wszyscy będą długo czekali na to spotkanie, a macie je już na dzień dobry. Jak do tego meczu podchodzisz?
- To będzie świetny początek sezonu. Derby przyciągną wielu kibiców i mamy nadzieję, że dostarczymy im wielu wrażeń. Mam ogromną nadzieję, że po spotkaniu to my będziemy się cieszyły z korzystnego wyniku.
Przed sezonem czeka was seria sparingów. Czy patrzysz na wyniki w spotkaniach przygotowawczych, czy jednak one odgrywają drugoplanową rolę?
- Wyniki sparingowe nie mają wielkiego znaczenia. Oczywiście fajnie wygrywa się turnieje podczas okresu przygotowawczego, jednak zespoły są zawsze na różnym etapie przygotowań. Zdarza się, że ktoś po ciężkich treningach przegrywa wszystkie turnieje, a w lidze jest najlepszy. Formę buduje się na rozgrywki ligowe i trzeba się z tym liczyć. W związku z tym wyniki w okresie przygotowawczym nie mają większego znaczenia.