Sparingowo: Udany początek Świerada na ławce Nielby. Wągrowczanie pokonują MKS Poznań

Udanie okres konfrontacji sparingowych zainaugurowali piłkarze ręczni Nielby Wągrowiec. Gospodarze bez problemów okazali się lepsi od MKS-u Poznań wygrywając 29:23 (15:7).

Wielka niewiadoma towarzyszyła wszystkim sympatykom piłki ręcznej w Wągrowcu przed środowym spotkaniem. Dla spadkowicza z PGNiG Superligi był to dopiero pierwszy sprawdzian formy po małej rewolucji kadrowej, która nastąpiła w tej ekipie po poprzednim sezonie. Skład zespołu oparty jest na młodych wychowankach, dla których są to pierwsze kroki w poważnej seniorskiej piłce ręcznej.
[ad=rectangle]
Zespół trenera Bartosza Świerada zdał egzamin bez problemów pokonując przeciwnika doświadczonego z występów na pierwszoligowych parkietach. W miarę wyrównany okazał się sam początek spotkania, kiedy to MKS Poznań zaskoczył gospodarzy rzucając po trzech minutach gry dwie pierwsze bramki.

Jak się okazało takie otwarcie było potrzebne żółto-czarnym, którzy z minuty na minutę uzyskiwali kontrolę nad pojedynkiem w pierwszych dwóch kwadransach gry. To dzięki dobrej i twardej postawie w defensywie, z którą wiele problemów mieli przyjezdni Nielba dochodziła do dość łatwych bramek z kontrataku, czy też z  ustawionego ataku pozycyjnego (10:3), po 15. minutach.

W pierwszej połowie spotkania w obozie Nielby Wągrowiec wyróżnił się Krzysztof Pawlaczyk, który był bardzo aktywny w grze ofensywnej wągrowieckiego MKS-u. Zdobywał gole z kontrataku, jak i rozegrania. Tym spotkaniem dał jasny sygnał, że w tym nadchodzącym sezonie może być jednym z kluczowych zawodników w barwach swojego zespołu.

Nielbiści nic nie stracili ze swojej postawy i nadal skutecznie radzili sobie w obronie z męczącymi się w ataku piłkarzami ręcznymi MKS-u Poznań. Rzuty okazywały się na tyle słabe, że lądowały na bloku Dawida Pietrzkiewicza lub też na skutecznie interweniującym w bramce Marciniaku. Po rzucie Roberta Kamyszka w 25. minucie żółto-czarni prowadzili  (13:5). Ten sam zawodnik w ostatniej akcji pierwszej połowy mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, ale skuteczną paradę zaprezentował golkiper z Poznania, który zanotował kilka udanych interwencji.

Krótko po zmianie stron gospodarze osiągnęli już 10-cio bramkowe prowadzenie nad przeciwnikiem - po udanym rzucie Pawlaczyka w 33. minucie zrobiło się (18:9). Tę przewagę Nielba utrzymywała przez kolejne minuty - mogąc nawet podwyższyć, jednak linię przy rzucie ze skrzydła przekroczył Dawid Matłoka, który otrzymał szansę pokazania się pod nieobecność innych skrzydłowych (21:11).

Wysokie prowadzenie wybiło z uderzenia miejscowych, którzy coraz częściej nie byli w stanie wykorzystać swoich sytuacji popełniając przy  tym własne błędy.  To w końcu byli w stanie wykorzystać przyjezdni, którzy gol po golu odrabiali dość dużą stratę do przeciwników, która jeszcze w 50. minucie wynosiła dziesięć trafień - (26:16). Siedem minut później było już tylko (28:21). Pomimo straty Dariusza Widzińskiego inny z graczy Nielby zdołał zdobyć kolejną bramkę na (29:21). Było to ostatni celny rzut podopiecznych Świerada w tej konfrontacji. Rezultat tego starcia ustalili poznaniacy, którzy rzucili na (23:29).

Środowa konfrontacja okazała się tą, w której kilku zawodników Nielby Wągrowiec zdobyło swoje premierowe trafienia w pierwszym zespole. Z gola mogli cieszyć się Alan Karczewski, Łukasz Hoffmann i Michał Kociołek.

Z wysokości trybun postawę swoich kolegów obserwowali Bartosz Biniewski  i Paweł Smoliński. Warto odnotować, że w drużynie poznańskiego MKS-u zagrał były wągrowiecki skrzydłowy - Mateusz Pacała, który zaliczył kilka celnych rzutów.

MKS Nielba Wągrowiec - MKS Poznań 29:23 (15:7)

Źródło artykułu: