Dolnośląski zespół od dłuższego czas boryka się problemami kadrowymi. Pech nie zamierzał opuszczać także w trakcie okresu przygotowawczego. Gdy urazów nabawiły się Kinga Grzyb, Paulina Piechnik, Kaja Załęczna i Żana Marić, liczba kontuzjowanych sięgnęła "dziesiątki". Teraz sytuacja Miedziowych zaczyna wyglądać nieco lepiej.
W pierwszym meczu nowego sezonu w PGNiG Superlidze Kobiet, szkoleniowiec Bożena Karkut miała do dyspozycji już o trzy zawodniczki więcej. W sobotę na parkiet wybiegły Julia Walczak, Mariola Wiertelak oraz wyżej wspomniana Marić.
- Nie ukrywam, że za dobrze nie jest. Wciąż nie mam kompletu środkowych rozgrywających. Cały czas czekamy na ich powroty i pomyślne rehabilitacje pozostałych zawodniczek - powiedziała trenerka Metraco Zagłębia Lubin.
Do gry ma wrócić niebawem jeszcze jedna szczypiornistka. - Myślę, że na drugą kolejkę gotowa będzie już Kaja Załęczna i pojedzie na mecz do Szczecina. To dobra wiadomość, bo wraz z jej powrotem mamy pomoc w obronie i na środku - zdradziła szkoleniowiec Karkut.