Karol Bielecki: Każdy mecz jest małym finałem

- Mamy swoje cele, swoje marzenia i staramy się je realizować - mówi przed inauguracją Ligi Mistrzów rozgrywający Vive Tauronu Kielce, Karol Bielecki. Kielczanie w pierwszym meczu rozgrywek zmierzą się z Pick Szeged.

Los drugi raz z rzędu skojarzył w fazie grupowej Ligi Mistrzów Vive Tauron Kielce i MOL-Pick Szeged. W poprzednich rozgrywkach to właśnie bezpośrednie starcia między tymi zespołami zdecydowały o wygraniu grupy. W sezonie 2012/2013 ekipy te zaś walczyły ze sobą o awans do ćwierćfinału. Wszystkie te spotkania stały na bardzo wysokim poziomie, a szczególnie wyrównane były mecze rozgrywane na Węgrzech. Statystykę lepszą mają kielczanie, bo na cztery mecze wygrali trzy, ale do przeciwnika podchodzą z wielkim respektem.

- Na pewno nie będzie lekko, mamy kilka kontuzji w zespole. Pick Szeged to bardzo dobra drużyna, będą grali u siebie. Mamy swoje cele, swoje marzenia i staramy się je realizować - mówi przed meczem rozgrywający kieleckiej siódemki, Karol Bielecki.

Sztab szkoleniowy i zawodnicy od początku przygotowań zespołu do sezonu 2015/2016 z uporem maniaka powtarzali, że szczyt formy na przyjść właśnie na mecz z Pick Szeged. - Wszystko było tak rozpisane , tak zaprogramowane, żeby optymalna forma przyszła 20 września i żeby zacząć Ligę Mistrzów o wysokiego C - potwierdza Bielecki.

Plany kielczanom mogą pokrzyżować jednak kontuzje. Po urazie Mateusza Kusa spory problem może bowiem istnieć na środku obrony. - Mamy różne warianty obrony, trener tak wszystko zaplanował, żeby każdy wniósł, ile może - twierdzi jednak rozgrywający.

Po raz pierwszy Liga Mistrzów będzie rozgrywana w nowej formule, która ma być atrakcyjniejsza dla kibiców. Nie wszyscy zawodnicy są do niej przekonani. Zespoły z grup A i B rozegrają o cztery spotkania więcej, a będą one zdecydowanie trudniejsze niż we wcześniejszych latach.

- Ta formuła sprawiła, że Liga Mistrzów jest mocniejsza. Na pewno nie będzie łatwo. Każdy mecz mecz jest małym finałem i mamy nadzieję, że doprowadzą nas one do wielkiego finału - nie ukrywa Bielecki.

Komentarze (0)