Ruchowi Chorzów brakuje konsekwencji w obronie

KPR Ruch Chorzów w ostatniej kolejce przegrał w Gdańsku z AZS-em Łączpol AWFiS. Już w środę podopieczne Adama Wodarskiego zagrają u siebie z mistrzyniami Polski.

Chorzowianki zaczęły nieźle mecz w Gdańsku, ale sił wystarczyło im na zaledwie 27 minut. Później zaczęły dominować Akademiczki. - Zadecydował brak konsekwencji w grze w obronie i młodzieńcze zapędy, takie jak próba przechwytu. Nie realizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy w obronie. Ja jestem mimo wszystko zadowolony z postawy dziewczyn. Zespół chciał grać i mogliśmy zdobyć nawet 30 bramek, gdybyśmy wykorzystywali nasze szanse. Wynik 33:30 byłby sprawiedliwy. Jesteśmy gotowi na rzucenie większej ilości bramek, ale brakuje czegoś w obronie, w przeciwieństwie do meczu w Piotrkowie - powiedział trener KPR-u Ruch, Adam Wodarski.

Czy fakt, że sezon dopiero się zaczyna ma wpływ na niestabilną grę w obronie? - To nie o to chodzi. Każdy zespół z którym gramy jest inny i musimy być elastyczni. Jak mecz wymaga jednego typu obrony, to trzeba go stosować. Jak ma być ona płaska, powinna taka być, a gdy trzeba wyjść do rzucającej zawodniczki, należy tego stosować. Do tego mieliśmy za dużo dwuminutowych głupich kar. Jak są one po solidnej grze w obronie, to jestem w stanie to zaakceptować. W Gdańsku na szesnaście karnych minut, przy ośmiu niczego nie zyskaliśmy, a tylko osłabiliśmy zespół. Nad tym musimy pracować. Jest nas mało, ale walczymy dalej - dodał Wodarski.

Chorzowianki rozgrywają obecnie maraton ligowy. W środę KPR Ruch zagra z MKS-em Selgros Lublin. - Nie będziemy mieli szerszego składu. Wierzę, że dziewczyny wyjdą i będą walczyły po wyciągniętych wnioskach i zawody będą wyglądały dobrze. W każdym meczu gramy o zwycięstwa, niezależnie od tego czy gramy z mistrzem, czy z beniaminkiem. Boisko później weryfikuje pewne rzeczy. Z przebiegu każdego meczu trzeba wyglądać dobrze, a nie tylko grać falami. To nasz mankament - stwierdził trener klubu z Górnego Śląska.

Aż 11 bramek rzuciła Lidia Żakowska, ale nie wystarczyło to do dwóch punktów. - Szkoda, że nie było takiego przełożenia, bo by to nas zadowalało. Zawiodła obrona. Do Gdańska jechałyśmy z mobilizacją. Podnosimy głowę do góry i gramy dalej. Życie sportowca jest takie, że się jeździ. W ciągu tygodnia mamy mecze w Gdańsku, Chorzowie i Elblągu, ale jesteśmy w pełni zmobilizowane - stwierdziła szczypiornistka.

Komentarze (0)